środa, 30 lipca 2014

" Pierwszy raz od wypadku pomyślałam, że jeszcze będę chodzić... "

     I kolejny dzień spędzony w szpitalu. Najchętniej wróciłabym do domu. Wszyscy mnie odwiedzają i życzą zdrowia. Nienawidzę tych życzliwych wizyt. Wszystkim jest tak bardzo przykro, lecz co to zmienia ? Nic. Z każdym dniem czuję się coraz bardziej beznadziejna. Czuję, że już nigdy nie stanę na nogi. Przeraża mnie ta wizja przyszłości. Czuję się samotna. Dawid poleciał do Estonii na eliminacje Ligi Europejskiej. Cieszę się z tego powodu. Cieszę się, że Dawid robi to co kocha. Bardzo brakuje mi jego obecności i wsparcia, jednak wiem, że dobrze, iż pojechał. On ma swoje życie, karierę, mecze, Lecha. Coraz częściej myślę, że Dawid poświęca mi za dużo czasu. Chciałam nawet zerwać z nim dla jego dobra, lecz każda podjęta przeze mnie próba była nie udana. Dawid nie chce naszego rozstania. Kocham go, ale boję się, że on jest ze mną z wdzięczności. Bo co taki chłopak jak on może widzieć w kalece ? No właśnie nic. Biję się z myślami. Z jednej strony kocham Dawida i nie wiem jakby wyglądało moje życie bez Niego, ale z drugiej strony, ja nie mogę niszczyć jego życia. Nie oczekuję od Kownackiego niczego, w zamian za tę sytuację. Mimo wszystko nie żałuję, że udało mi się uchronić mojego chłopaka przed niebezpieczeństwem. Nigdy nie będę tego żałowała. To była dobra decyzja. Wszystkie najpiękniejsze chwile w moim życiu przeżyłam właśnie z Nim. Mimo, że tak krótko jesteśmy razem, czuję, że z Dawidem mogłabym spędzić resztę życia. On daje mi miłość i poczucie bezpieczeństwa. Kocham go. Ale nie mogę zmarnować mu życia. Muszę coś wymyślić, żeby nie marnował ze mną więcej czasu. I tak już za dużo go zmarnował… 




     Wszystkie moje przemyślenia przerwała osoba wchodząca do mojego szpitalnego pokoju. Kiedy spojrzałam w stronę drzwi, nie wierzyłam własnym oczom. W stronę mojego łóżka zmierzał Konrad. Niósł bukiet czerwonych róż i pudełko czekoladek.
     - Cześć.
     - Skąd się tu wziąłeś ?! Nie powinieneś siedzieć teraz w więzieniu ?! – byłam tak zszokowana, że nie wiedziałam, jak zareagować.
     - Tata wpłacił kaucję. To dla Ciebie – mówił podając mi kwiaty i czekoladki.
     - Nie chcę nic od Ciebie. Zabierz to. Po co tu w ogóle przyszedłeś ? – nie sądziłam, że będzie miał czelność dawać mi te głupie prezenty. Miałam wrażenie, że myślał, że to załatwi sprawę. Pomylił się, to nie załatwi sprawy.
     - Przyszedłem przeprosić… Karolina… Wtedy za kółkiem… To nie byłem ja… Zanim wsiadłem, wziąłem amfetaminę… Błagam Cię wybacz mi… Byłam zazdrosny…. Ja nadal Cię kocham… Proszę cię wybacz mi – Konrad płakał, ale jego łzy nie robiły na mnie wrażenia.
     - I co liczysz na wybaczenie ? A może czekasz, że rzucę Ci się na szyję ? Wiesz, nie zrobię tego. Bo już nigdy nie będę chodzić ! Przez twój idiotyzm. Może kupić Ci amfetaminę ? Zrobiłeś ze mnie kalekę ! Nienawidzę Cię ! Ale nienawidzę Cię, nie dlatego, że zrobiłeś ze mnie kalekę, nienawidzę Cię, bo chciałeś zrobić to Dawidowi. Chciałeś skrzywdzić najważniejszą osobę w moim życiu ! Jeśli myślisz, że Ci wybaczę, to grubo się mylisz ! – byłam wściekła, ale łzy mimowolnie spływały mi po twarzy.
    
 Nagle do pokoju wszedł Dawid.
     - Ty gnoju ! Wypierdalaj stąd !!! – Dawid chwycił Konrada za koszulę i wyrzucił z pokoju. – I niech Cię tu więcej nie widzę !!!   Karolina, spokojnie, już go tu nie ma – Dawid usiadł na moim łóżku i ujął moją twarz w dłonie. – Już dobrze. Nie płacz. Jestem tu, przy Tobie. Obiecuję, że on już nigdy nie zrobi Ci krzywdy – Dawid delikatnie mnie pocałował. Schylił się tak, że nasze czoła się dotykały.
     - Spójrz mi w oczy. Czy on cos Ci zrobił ? – błysk w oczach Kownackiego był niebezpieczny.
    - Nie, przyszedł przeprosić i wytłumaczyć – fakt o wyznanej miłości wolałam pominąć. Nie chciałam rozlewu krwi.
    - Dobrze. Już wszystko jest dobrze. Nie bój się.
     - Przy Tobie nie boję się niczego – moje wyznanie było w pełni szczere. Przytuliłam się do Dawida. Wdychałam ten jego znajomy zapach, który zawsze kojarzył mi się z poczuciem bezpieczeństwa.  Podniosłam głowę.
    - Dawid, muszę Cię o coś zapytać – spojrzałam w jego brązowe oczy.
    - To pytaj.
    - Czy Ty jesteś ze mną z litości lub wdzięczności ? Bo jeśli tak, to zrozumiem, jeśli odejdziesz.
    - Karolina, głuptasie. Jestem z Tobą z miłości, a nie z litości. Kocham Cię i nie pozwolę, by ktokolwiek Cię skrzywdził. Nie zostawię Cię, bo nie umiem bez Ciebie żyć. Jesteś dla mnie najważniejsza – pocałował mnie.
    - Ale za co mnie kochasz ? Przecież jestem zwykłą dziewczyną. To znaczy byłam. Teraz jestem kaleką – pomimo, iż próbowałam powstrzymać łzy, jedna spłynęła mi po twarzy.
    - Hej, nie płacz – Dawid otarł mi łzę. – Kocham Cię, za to, że jesteś taka niezwykła. Za to, że jesteś taka piękna, za twój charakter, za twój uśmiech, który roztopiłby nawet serce z kamienia. Kocham Cię za twoją siłę, za to, że zawsze mnie zaskakujesz. Kocham Cię za wszystko. Kocham Cię za to, że jesteś. A i jeszcze jedno. Nie jesteś kaleką. Będziesz chodzić, choćbym miał Cię do tego zmusić – uśmiechnął się do mnie.
    - Czym ja sobie zasłużyłam na takiego chłopaka ?
    - Nie wiem właśnie – pocałował mnie w czubek głowy. – Zimą pojedziemy na wakacje. Będzie wspaniale. Zobaczysz. Będziemy tak szaleć, że zabraknie nam pieniędzy. A właśnie mam coś dla Ciebie – z kieszeni wyjął małe pudełeczko. Otworzył je, a w środku był naszyjnik z sercem. – Dla mojego serca. Z białego złota, tak pięknego jak Ty. Założę Ci go.
    - Dawid, poczekaj. Ja nie mogę przyjąć od Ciebie tak drogiego prezentu – wystarczyło, że rzuciłam okiem i już wiedziałam, że naszyjnik był bardzo drogi.
    - Przestań. Uwierz, że stać mnie na taki prezent. Przyjmij go, proszę – zrobił minę szczeniaka i nie mogłam mu odmówić. Założył mi go.
    - Jest piękny. Dziękuję – zaczęliśmy się całować. Dawid trzymał ręce na mojej talii, a ja trzymałam ręce na jego torsie. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie.
    - No i jak pani Kownacka ? Dobrze całuję ? – zrobił minę zapatrzonego w siebie playboya.
    - Nie wiem, chyba będziemy musieli to powtórzyć – uśmiechnęłam się zalotnie do mojego chłopaka.
    - Skoro nalegasz – powiedział i znowu mnie pocałował. Uwielbiałam, gdy mnie całował. Nie robił tego napastliwie, ale namiętnie. Jego usta były zawsze takie ciepłe.
Potem leżeliśmy i Dawid opowiadał mi o wyjeździe.
Kiedy wyszedł wieczorem, pielęgniarka przyszła zrobić mi zastrzyk.
    - Fajnego masz tego chłopaka – powiedziała, uśmiechając się.
    - Wiem. Lepszego nie mogłam znaleźć – powiedziałam i pomyślałam, że dla Niego będę walczyć.
   
    Pierwszy raz od wypadku pomyślałam, że jeszcze będę chodzić… 




                                 ___________________________________________
Hej Kochani !!!
Dziękuję Wam za te 700 wyświetleń !!!
Jesteście najlepsi !!! 
Dziękuję Wam !!!
Bez Was nie byłoby mojego bloga !!!


No to Wielki Powrót Konrada 
Mam nadzieję, że mnie nie zamordujecie za to ;)


Pozdrawiam Was i życzę miłego czytania :) 

Szalona Fanatyczka


Ps : Dawid Kownacki i Łukasz Teodorczyk nie będą grali w meczu Lecha z FC Stjarnan, z powodu drobnych problemów zdrowotynych :(
Panom życzmy szybkiego powrotu do zdrowia :)


niedziela, 20 lipca 2014

" Kocham Cię, ale kochać, to także pozwolić odejść... "

   Szłam sobie drogą z Dawidem. Szliśmy nad jezioro. Byłam taka szczęśliwa. Kolejny dzień spędzony z moim chłopakiem. O takim chłopaku jak Dawid, to nawet nie marzyłam. Zawsze sądziłam, że nie ma ideałów. Jednak, gdy poznałam Dawida, stwierdziłam, że on jest ideałem. Mega przystojny, wysoki, o tak brązowych oczach. A do tego empatyczny, opiekuńczy, kochający. Każda chwila spędzona z nim była dla mnie jedną z najpiękniejszych chwil w życiu.
   - To sobie dzisiaj po pływamy – Kownacki objął mnie czule.
   - Ależ oczywiście po to idziemy nad jezioro. No chyba, że nie umiesz pływać – uwielbiałam droczyć się z nim.
   - Czy Ty sądzisz, że ja mogę czegoś nie umieć ? Ranisz – udawał smutnego.
   - Ależ panie Kownacki, przecież oboje wiemy, że Ty to wszystko potrafisz. Mogę Cię jakoś przeprosić ? – dobrze wiedziałam jak go przeprosić.
   - Po proszę całusa – schylił się do mnie.
   - A co jeśli nie będzie całusa ? – musiałam go jeszcze trochę podrażnić.

   - To nie będzie zgody – nadal udawał obrażonego.
   - No dobrze – powiedziałam i pocałowałam mojego chłopaka. – I co takie przeprosiny Ci wystarczą ?
   - A może byś tak jeszcze troszkę mnie przeprosiła ?
   - Oj, ale aż tak obrażony nie byłeś – powiedziałam, ale pocałowałam mojego chłopaka drugi raz.
    - No dobrze, już się nie gniewam – teraz Dawid był już uśmiechnięty.
    Wtedy usłyszałam rozpędzony samochód Konrada. I się obudziłam. Znów szpital, diagnoza i leki. Znów koszmar nazwany życiem. I znów jedyny pozytyw. Dawid siedzący przy łóżku.
   - Hej, znów śnił Ci się wypadek ? – pytał, gładząc delikatnie moje włosy.
   - Tak. Czy ten koszmar nigdy się nie skończy ? – moja wytrzymałość sięgała już granic.
   - Skończy się. Zobaczysz. I znowu będziemy spacerować wieczorami. I będzie tak jak dawniej – Dawid był pewny swoich słów, ale ja nie byłam tego taka pewna.
   - Dawid, chcę, żebyś znalazł sobie porządną, ładną, chodzącą dziewczyną, którą będziesz mógł się chwalić. Nie chcę, żebyś był ze mną z litości. Kocham Cię, ale kochać, to także pozwolić odejść. Nie mogę wymagać, byś był ze mną. Zrozumiem i chcę żebyś odszedł – myślałam o tym długo i wiedziałam, że podjęłam dobrą decyzję.
   - Karolina, przestań ! Rozumiesz ? Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz. Kocham Cię i wypadek nic tu nie zmienia. I będziesz chodzić. Uwierz w siebie. Będzie dobrze. Razem przez to przejdziemy. I możesz mnie wyrzucić drzwiami, a wejdę oknem. Nie odejdę nigdy – usiadł bliżej mnie.  – Mam coś dla Ciebie – podniósł lewy rękaw. – Ten tatuaż jest dla Ciebie, żebyś zawsze zapamiętała te słowa i nigdy się nie poddawała – nad lewym nadgarstkiem Dawida widniał tatuaż.  - Life is a struggle. Życie jest walką. Jeśli kiedykolwiek o tym zapomnisz, to ja wtedy pokaże Ci ten tatuaż. Dla Ciebie zrobiłbym wszystko. Kocham Cię i nigdy nie pozwolę Ci o tym zapomnieć – Dawid pocałował mnie.
   - Ale musisz mi coś obiecać – powiedziałam, gdy skończyliśmy się całować.
   - Dla Ciebie wszystko – Dawid patrzył mi prosto w oczy.
   - Że jeśli ta sytuacja Cię przerośnie to powiesz mi to i odejdziesz.
   - Ale mnie to nie przerośnie. Kocham Cię i nie przestanę – w jego słowach dało się słyszeć determinację.
  - Ale musisz mi to obiecać – ja też byłam zdeterminowana.
  - Dobrze. Obiecuję. Będzie jak sobie życzy pani Kownacka – ten tekst zawsze poprawiał mi humor.
   - Ty to wiesz jak poprawić mi humor  - powiedziałam, a potem spędziłam cudowny dzień ze swoim chłopakiem, pomimo tego, że nadal leżałam w szpitalu… 
                        _______________________________________________
Hej Misiaki !!!
No to pomyślałam, że historia tatuażu by się przydała :)

Pomysł ze snem zaczerpnęłam od Kolorowej Bieli :)
Mam nadzieję, że się nie obrazi :)
Zajrzyjcie także na jej bloga : http://footballismydope.blogspot.com/

Lech dzisiaj wygrał z Paistem Gliwice 4:0 !!!
3 bramki strzelił Vojo Ubiparip  i jedną Dawid Kownacki !!!
Cieszymy się !!!

Mam dla Was kilka zdjęć Dawida z dzisiejszego meczu : 
Pozdrawiam i życzę miłego czytania :***

Szalona Fanatyczka 


czwartek, 17 lipca 2014

" Razem przez to przejdziemy "

   Karolina
    Obudziłam się i zobaczyłam najcudowniejszy obraz, jaki mogłam zobaczyć. Wiedziałam, że Dawid był przy mnie wczoraj, jak wybudziłam się po operacji, ale zamieniliśmy tylko kilka słów. Był bardzo słaba. Teraz też byłam słaba, ale ujrzany widok od razu dodał mi sił.
Dawid spał, trzymając mnie za rękę. Wiedziałam, że był przy mnie cały czas. Boże, jak ja bardzo go kocham. Nie było dla mnie piękniejszego widoku, niż widok śpiącego Dawida. Był tak śliczny gdy spał. Dziękowałam Bogu, że udało mi się uchronić go przed niebezpieczeństwem. Był całym moim światem i nie mogłam pozwolić, by stała mu się krzywda. W momencie wypadku myślałam tylko o nim. Wiedziałam, że nie mogę pozwolić, by głupi wybryk Konrada zniszczył karierę Dawida. Nagle Dawid się obudził.
   - Nie śpisz już ? – zapytał wstając i całując mnie delikatnie w czoło.
   - Nie śpię. Ile mogę spać ? – szczerze się uśmiechałam do mojego chłopaka.
   - No to musimy pogadać – mówiąc to, stał się bardzo poważny.
   - No to gadajmy – wystraszyłam się tej powagi.
   - Dlaczego to zrobiłaś ? Dlaczego zaryzykowałaś życie, żeby mnie odepchnąć ? Powinnaś była się mną zasłonić – jego wzrok był bardzo smutny.
   - Bo Cię Kocham po prostu. Nie mogłam pozwolić, żeby coś Ci się stało. To była by moja wina, gdyby coś Ci się stało. A poza tym nie mogłam pozwolić, żeby Konrad zniszczył twoją karierę – do oczu napływały mi łzy.
    - Ale ja nie wybaczył bym sobie gdyby coś Ci się stało. Kocham Cię i nie potrafię żyć bez Ciebie. Tylko Ty jesteś mi potrzebna do szczęścia. Nie kariera, tylko Ty jesteś miłością mojego życia – po policzkach Dawida spływały łzy.
    - Już dobrze, wszystko okej próbowałam usiąść i wtedy dopiero zauważyłam, że nie czuję nóg. – Dobra, coś nie jest dobrze.
   - Co się dzieje ? – Dawid bardzo się zmartwił.
   - Nie mam czucia w nogach – mówiłam spokojnie. – To pewnie jakieś komplikacje po operacyjne.
   - Pójdę po lekarza – Dawid chyba wiedział coś, o czym ja nie miałam pojęcia.


   Lekarz przyszedł bardzo szybko. Zbadał mnie po czym przekazał mi wiadomość.
   - Niestety, ale ma pani bardzo poważny uraz kręgosłupa. Nie będę owijał w bawełnę, nie mam pewności, czy kiedykolwiek stanie pani na nogi.
   Dobrze, że rodzice i Dawid przy mnie byli.
   - Ale to nie możliwe – rozpłakałam się jak małe dziecko. Dawid przytulił mnie.
   - Nie płacz, to jeszcze nic pewnego. Razem przez to przejdziemy – pocieszał mnie, lecz to nie pomagało.
    - Wyjdźcie proszę – powiedziałam to , chcąc zostać zupełnie sama. Lecz Dawid został.
    - Nie możemy się poddawać. Razem damy radę – pocieszał mnie.
   - Tak ? A widziałeś kiedyś piłkarza z dziewczyną na wózku ? – byłam rozgoryczona.
   - Nie będziesz jeździć na wózku ! A nawet jeśli to będę pierwszym piłkarzem, który ma tak wspaniałą dziewczynę – Dawid usiadł na moim łóżku. – Spójrz mi w oczy Karolina, Kocham Cię i nic tego nie zmieni.
   - Ale naprawdę chciałbyś być ze mną mimo wszystko ? Na wózku już nie będę taka dziewczęca, potrafiłbyś dotknąć dziewczynę na wózku ?
   - Phi, żeby tylko dotknąć. Będę Cię nosić na rękach, bo jesteś moim skarbem. Kocham Cię.
   - Też Cię Kocham i przepraszam.
   - Nie masz za co. Rozumiem Cię – mówiąc to Dawid zbliżył się do mnie. – Kocham Cię – powiedział i pocałował mnie tak namiętnie, jak jeszcze nigdy przedtem…
                                   ___________________________________________
Hej Kociaki !!!
To teraz wracamy do Karoliny :)
Taka wena była, mam nadzieję, że mnie nie zlinczujecie :D


Lech przegrał 1:0  :(
Ale dumni po wygranej, wierni po porażce :)
Trzymam kciuki i wierzę w wygraną w rewanżu :D
  

Pozdrawiam Was serdecznie i całuję :*** 
Szalona Fanatyczka 

 

poniedziałek, 14 lipca 2014

" Teraz czułem, że musi być tylko lepiej... "

   Patrzyłem, jak lekarze reanimują Karolinę i bałem się. Pierwszy raz w życiu tak się bałem. Bałem się, że Karolina umrze. Bałem się, że już się nie obudzi, że nigdy już nie spojrzę w jej błękitne oczy, że nigdy więcej nie pocałuję i nie przytulę mojej dziewczyny. Ona jest dla mnie wszystkim. Marta stała obok mnie płacząc tak jak ja. W pewnym momencie lekarze uspokoili się, a aparatura znów pokazała bicie serca. Wtedy popłakałem się jeszcze bardziej. Czułem, że Karolina się nie podda i będzie walczyć. Będziemy walczyć. Razem.
   - Co z nią ? – spytałem wychodzącego z sali lekarza ocierając łzy.
   - Stan się ustabilizował. Teraz już powinno być dobrze. Zmieniliśmy podawane leki. Serce stanęło na chwilę, lecz udało nam się przywrócić jego pracę. Proszę być dobrej myśli – lekarz poklepał mnie po ramieniu po czym udał się do swojego gabinetu.
   - Zadzwonię do państwa Kowalskich – Marta wyjęła telefon z torebki.
   - Tylko uspokój ich, że już wszystko okej – dziwiłem się, że mój głos był taki opanowany.

W środku byłem roztrzęsiony. Wiedziałem, że jeśli Karolina nie przeżyje to ja sobie tego nie wybaczę.
   - Powinienem był coś zrobić ! – uderzyłem pięścią w ścianę.
   - Nie obwiniaj się, nic nie mogłeś zrobić. Zawsze wszystko było pod dyktando Karoliny i zawsze tak będzie. Jeśli ona podejmie jakąś decyzję, to z nią nie wygrasz – Marta mówiła to z uśmiechem na twarzy. – Pamiętam, jak byłyśmy małe i znalazłyśmy psa. Karolina tak się uparła, że jej rodzice musieli pozwolić jej zabrać go do domu. Ona jest silna. Jest silniejsza, niż nam się wydaje i poradzi sobie, ona ze wszystkim sobie radzi – Marta była pewna swoich słów w stu procentach.
   - Dzwoniłaś do rodziców Karoliny ?
   - Tak, dzwoniłam, zaraz przyjadą.
   - Dobrze. Jak przyjadą, to ja na chwilę wyjdę, ale tylko na chwilę. Mam ważną sprawę do załatwienia. Obiecaj mi, że jeśli coś będzie się działo, to zadzwonisz.
   - Obiecuję – widziałem, że obietnica Marty była szczera.



    Po godzinie rodzice Karoliny wrócili, więc wyszedłem. Sprawa, którą miałem do załatwienia, była sprawą życia i śmierci. Jak najszybciej udałem się do Agnieszki, dziewczyny Konrada.
   - Cześć, możesz mi podać adres Konrada ? – spytałem bez ogródek.
   - A po co ci adres Konrada ? – Agnieszka, chyba nie wiedziała nic o wypadku.
   - Mam z nim do pogadania. To dasz mi ten adres, czy mam iść do kogoś innego ? – pytałem zdenerwowany wścibskością Agnieszki.
   - No okej, poczekaj chwilę – Wyszła, po czym wróciła z kartką. – Tu masz jego adres.
   - Dzięki – nie czekając, aż mi odpowie ruszyłem w stronę domu Konrada. Droga do jego domu minęła mi bardzo szybko. Gdy dotarłem na miejsce, zobaczyłem jak policja zabiera Konrada. Spóźniłem się. Ale wiedziałem, że i tak przyjdzie czas zemsty.



            Udałem się do naszego domku letniskowego.
   - Mamo ? Jesteś tu ?
   - Tak jestem. Jezu ! Coś Ci się stało ? Dlaczego masz krew na ubraniu ? – wcześniej nawet nie zauważyłem, że mam krew Karoliny na ubraniu.
   - Mamo, Karolina miała wypadek. Ten idiota wjechał w nią autem, to jej krew mam na ubraniu. Przebiorę się tylko i wracam do szpitala.
   - Boże. Co z nią ? – moja mama bardzo lubiła Karolinę i jej troska była szczera.
   - Nie jest wesoło, Karolina jest po operacji, ale wyjdzie z tego. Musi wyjść. Mamo, ja nie umiem bez niej żyć. Ona nie może umrzeć – już kolejny raz tego dnia rozpłakałem się jak małe dziecko.
   - Dawid, ona nie umrze. Zobaczysz. Jest silna. Bądź, przy niej, bo ona Cię teraz potrzebuje. Też musisz być silny – moja mama przytuliła mnie.
  - Masz rację, muszę być silny dla niej. Razem przejdziemy przez to – ogarnąłem się, przebrałem i znów ruszyłem do szpitala. Droga minęła mi szybko, gdyż zasnąłem w aucie. Mama była tak kochana, że zawiozła mnie do szpitala.
    - Już jestem. Wszystko w porządku ? – zapytałem Marty.
    - Tak, nic się nie działo.
    Lekarz wyszedł z gabinetu.
    - Ktoś z państwa może czuwać przy pacjentce – poinformował nas lekarz.
    - Dobrze dziękujemy – tata Karoliny podziękował lekarzowi. – Dawid pójdziesz ?
    - Tak będę, przy niej. Mogą państwo być spokojni – odpowiedziałem zdecydowany. Szybkim krokiem udałem się do sali. Powoli podszedłem do łóżka Karoliny. Delikatnie nachyliłem się i pocałowałem ją w czubek głowy.
   - Jestem tutaj cały czas. Nie martw się. Kocham Cię – trzymałem ją za rękę i mówiłem do niej. Nie wiem, w którym momencie zasnąłem. Obudził mnie ruch ręki Karoliny. Podniosłem wzrok i zobaczyłem, że się wybudza. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Jej uśmiech wywołał we mnie łzy.
   - Dawid, jesteś tu i byłeś tu. Słyszałam Cię – cały czas się do mnie uśmiechała.
   - Jestem i będę przy Tobie. Kocham Cię.
   - Też Cię Kocham.
   - Odpocznij, prześpij się. Będę tutaj cały czas – mówiłem całując rękę mojej dziewczyny.
   - Wiem, że tutaj będziesz. Jesteś moim stróżem – powiedziała, po czym zasnęła. Teraz czułem, że musi być tylko lepiej…
                                    ____________________________________________
Hej Słodziaki !!!
No to czas na odrobinę pozytywnych emocjii :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)

Niemcy wygrali Mundial !!!
Tak !!! Moi faworyci :3

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego czytania :***
Na zawsze Wasza Szalona Fanatyczka 

niedziela, 13 lipca 2014

Hej Kochani !!!
Mam już ponad 500 wyświetleń !
Dziękuję, Wam za to i mam nadzieję, że nie będę Was nudzić kolejnymi rozdziałami :)

Dawid podpisał trzyletni kontrakt z Lechem !!!
Cieszymy się !!! :D
Specjalnie dla Was Dawid w dniu podpisania kontraktu :***


środa, 9 lipca 2014

" W tym momencie wiedziałem, że Konrad już długo nie pożyje... "

    Po 10 godzinach operacja Karoliny wreszcie się skończyła. Jedyne czego pragnąłem, to w końcu ją zobaczyć. Była dla mnie wszystkim. Nie mogłem jej stracić. Wiedziałem, że muszę zrobić wszystko co tylko będę mógł, żeby wyzdrowiała. Będę przy niej cały czas. A tego gnoja Konrada to dorwę, jak tylko Karolina poczuje się lepiej.
   Lekarz wyszedł z bloku operacyjnego, aby porozmawiać z rodzicami Karoliny.
   - Tak jak podejrzewałem, uraz kręgosłupa i krwotok wewnętrzny. Krwotok udało nam się zatamować, lecz z kręgosłupem jest gorzej – lekarz bez ogródek mówił co dzieje się z moją dziewczyną.
   - Czy ona będzie chodzić ? – tata Karoliny bardzo troszczył się o córkę.
   - Na to pytanie nie mogę teraz państwu odpowiedzieć, najbliższe godziny pokażą, na ile operacja się udała. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze – lekarz pocieszał rodziców Karoliny.
    - Czy będę mógł ją zobaczyć ? – musiałem o to zapytać.
    - Karolina leży teraz na OIOM-ie. Jedna osoba będzie mogła do niej wejść, a resztę proszę o czekanie na korytarzu. Będą mogli ją państwo zobaczyć przez szybę. A teraz przepraszam, ale inni pacjenci czekają – lekarz szybkim krokiem udał się na inne sale chorych.
   - Dawid, czy pójdziesz do niej ? – mama Karoliny zaskoczyła mnie tym pytaniem.
   - Moja żona ma rację, ty powinieneś do niej pójść – tata Karoliny poparł żonę.
   - Nie wiem, czy to nie państwo powinni do niej iść – nie chodziło o to, że nie chciałem do niej iść, myślałem po prostu, że rodzice będą chcieli być przy niej.
   - Dawid, państwo Kowalscy mają rację. Karolina by chciała, abyś to właśnie ty teraz przy niej był – Marta zaskoczyła mnie swoją reakcją.
   - Dobrze pójdę do niej – ubrałem się w ten dziwny zielony fartuch i ruszyłam w stronę OIOM-u. Bałem się tego co zobaczę, lecz wiedziałem, że Karolina mnie teraz potrzebuje. Kocham ją i zrobię dla niej wszystko. Rodzice i Marta zostali przed szybą, a ja wszedłem na salę. Kiedy zobaczyłem Karolinę, łzy mimowolnie spłynęły mi po twarzy. Leżała tam taka bezbronna, podłączona do przeróżnych urządzeń. Ilość tych kroplówek i wszelkim rurek pokazała mi co ona przechodzi. Podszedłem do niej ocierając łzy. Usiadłem na krześle i zacząłem mówić do niej.
   - Hej kochanie. Jestem tu. Twoi rodzice i Marta też tu są. Kochamy Cię i czekamy aż znowu będziesz z nami – cały czas płakałem jak małe dziecko. – Musisz dać radę i wrócić do zdrowia. Kocham Cię i nie pozwolę Ci odejść. Jesteś całym moim światem. Zrobię dla Ciebie wszystko. Mam pomysł. Jak tylko wyzdrowiejesz zabiorę Cię na długie wakacje. Odpoczniemy i nacieszymy się sobą. Kocham Cię. Musisz żyć. Dla mnie, dla rodziców, dla Marty. A Konradem to ja się sam zajmę. Nie martw się. Będzie dobrze. Wiem, że mnie słyszysz. Pamiętaj Kocham Cię, a miłość przezwycięży wszystko – pocałowałem moją dziewczynę delikatnie w czoło. W tym samym momencie do sali weszła pielęgniarka.

    - Myślę, że na dzisiaj wystarczy już tych odwiedzin. Niech pan odpocznie, pańska dziewczyna ma doskonałą opiekę – pielęgniarka zmieniła Karolinie kroplówkę.
   - Wiem, że ma doskonałą opiekę. Będę mógł jeszcze później do niej wejść ?
   - Oczywiście – pielęgniarka obdarzyła mnie uśmiechem.
   - Kocham Cię, pamiętaj – wstałem, pocałowałem Karolinę w czubek głowy i wyszedłem z sali.
    - Niech państwo pojadą odpocząć – powiedziałem, gdy zobaczyłem, jak bardzo wyczerpani są rodzice Karoliny. – Ja zostanę tutaj i jeśli coś będzie się działo zadzwonię.
    - Dawid, chyba masz rację – mama Karoliny była naprawdę wyczerpana.
    - Dobrze, pojedziemy, przebierzemy się, umyjemy, coś zjemy i wrócimy – tata Karoliny zdecydował.
     - Ja też zostanę – Marta była bardzo zdecydowana.
     Kiedy rodzice Karoliny pojechali, staliśmy z Martą i patrzyliśmy na Karolinę.
    W tym momencie jedna z aparatur zaczęła piszczeć, zbiegli się lekarze i zaczęli ją reanimować. Marta rozpłakała się, a ja tez nie mogłem powstrzymać łez. W tym momencie wiedziałem, że Konrad już długo nie pożyje…
                                   ________________________________________________
Hej Kochani !!!
Konsekwencji wypadku część kolejna. Mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie za tę dramaturgię :(


Mam też dla Was propozycję. KOLOROWA BIEL, którą na pewno znacie ma nowy blog. Zachęcam, żebyście na niego zajrzeli : http://footballismydope.blogspot.com/


Dziękuję, że jesteście i czytacie. Bez Was nie byłoby Szalonej Fanatyczki :***
Uwielbiam Was i życze miłego czytania :***

poniedziałek, 7 lipca 2014

LIEBSTER AWARD

Zostałam nominowana przez KOLOROWA BIEL, Dziękuję :*
 1. Twój idol ?
Mam wielu idoli, ale myślę, że najbardziej moją idolką jest Rihanna :)
2. Za co lubisz swojego idola ?
Riri uwielbiam za głos i za to co robi
3. Ulubiona książka ?
Trylogia Igrzysk Śmierci i cykl Dom Nocy
4. Dlaczego prowadzisz bloga ?
Prowadzę go, bo lubię pisać i dzielić się tym z innymi
5. Twoje największe marzenie ?
Szczęśliwa miłość, udany związek i przyjaciele,  którzy są przy mnie :)
6. Imię które Ci się najbardziej podoba ?
Hmmm z damskich Karolina a z męskich Maciej i Michał
7. Ulubiony film/ serial ?
Ekranizacja Igrzysk Śmierci
8. Jesteś prawo czy leworęczna ?
Jestem praworęczna
9. Imię Twojej sympatii ?
Jakub^^
10. Imiona Twoich przyjaciół ?
Marta , Magda, Iza, Klaudia, Klaudia, Natalia, Jakub
11. Do której klasy pójdziesz po wakacjach ?
Pójdę do 3 gimnazjum





Ja nominuję :
Lewandowska Reus
Kamoncikowa Kali
Lulu Julita 

Julka:*


Pytania dla was :
1. Dlaczego prawadzisz bloga ?
2. Ile prowadzisz blogów ?
3. Ulubiony film ?
4. Ulubiona książka ?
5. Imię sympatii ?
6. Ulubione jedzenie ?
7. Twój idol ?
8. Ulubiona piosenka ?
9. Ulubiona wokalistka ?
10. Ulubiony aktor ?

niedziela, 6 lipca 2014

" Czy ona przeżyje ? "

   Wypadek z perspektywy Dawida
   Szliśmy na spacer, tak jak chciała tego Karolina. Widziałem, jak zdenerwowała się wizytą Konrada.
    - Nie martw się, obiecałem Ci, że więcej nie będzie Cię nie pokoił i tak będzie – powiedziałem całując moją dziewczynę w czubek głowy i obejmując ją. W tym momencie usłyszałem rozpędzone auto. Kiedy się odwróciłem Karolina z całej siły odepchnęła mnie na bok. Nie sądziłem, że ona ma tyle siły. Kiedy się podniosłem zobaczyłem, jak auto wjeżdża w nią i zabiera ze sobą na masce. Po kilku metrach zatrzymało się i zrzuciło ją na drogę. Biegłem do niej najszybciej jak tylko umiałem. Kiedy klęknąłem przy niej, zauważyłem, że leży w kałuży krwi. Łzy płynęły mi potokami. Zawsze myślałem, że jestem silny, lecz w tamtym momencie płakałem jak małe dziecko.
   - Kocham Cię – powiedziała, po czym straciła przytomność. Z auta, które spowodowało wypadek wysiadł zalany w trupa Konrad.
    - Co ja zrobiłem ? – złapał się za głowę, gdy dotarło do niego, co zrobił.
   - Dzwoń po karetkę ! – krzyczałem na niego nie mogąc opanować emocji. Głaskałem Karolinę po włosach i twarzy. Konrad w tym czasie dzwonił po karetkę, tak jak mu kazałem.
    - Nie możesz mnie zostawić. Jesteś zbyt silna, żeby odejść. Nie możesz odejść. Bez Ciebie moje życie straci sens – cały czas mówiłem do niej, mając nadzieję, że słyszy moje słowa.
            Karetka i policja przyjechały bardzo szybko. Rodzice Karoliny wybiegli słysząc karetkę.
   - Dawid co się stało ? – mama Karoliny mówiła do mnie przez łzy.
    - Konrad, on wjechał w nią autem – opowiadałem szybko, nie chcąc rozkleić się jeszcze bardziej przy rodzicach mojej dziewczyny. Wtedy tata Karoliny, który zauważył Konrada chciał rzucić się na niego.
   - Niech go pan zostawi. Z nim się rozprawimy później, teraz najważniejsza jest Karolina – powstrzymałem ojca Karoliny przed napaścią na Konrada, lecz sam miałem ochotę obić mu ryj.
   - Masz rację. Jedźmy do szpitala – pan Kowalski zachował się rozsądnie. – Na szczęście jeszcze nic nie wypiłem. Jedźmy.
   Kiedy dotarliśmy do szpitala, szybko odnaleźliśmy Karolinę. Leżała na OIOMie.
  - Przepraszam, czy państwo są rodzicami Karoliny Kowalskiej ? – lekarz podszedł do państwa Kowalskich.
   - Tak, czy może nam pan powiedzieć co z Karoliną ? – mama Karoliny była bardzo zdenerwowana.
   - A pan ? – wtedy lekarz zwrócił się do mnie.
   - Jestem chłopakiem Karoliny – odpowiedziałem na pytanie.
   - Dobrze. Więc powiem państwu szczerze. Stan jest krytyczny. Karolina straciła bardzo dużo krwi, doszło również do poważnego urazu kręgosłupa. Podejrzewamy także krwotok wewnętrzny. Karolina jest w tej chwili operowana, a może to potrwać kilka godzin – lekarz bez ogródek powiedział nam co jest z Karoliną.
   - Czy ona przeżyje ? – mama Karoliny płakała wtulona w jej tatę.
   - Nie jestem w stanie odpowiedzieć teraz na pani pytanie. Decydujące będą godziny po operacji. Przepraszam, ale muszę wracać do innych pacjentów – lekarz spieszył się.
   - Rozumiemy i dziękujemy za informacje – tata Karoliny nadal przytulał jej mamę.
  Usiadłem i myślałem. Dlaczego nic nie zrobiłem. To ja powinienem teraz leżeć na sali operacyjnej, nie ona. Dlaczego mnie odepchnęła. Powinna się mną zasłonić. Jeśli ona nie przeżyję, nie wybaczę sobie tego nigdy…
   - Dawid, wszystko w porządku? – zobaczyłem przyjaciółkę Karoliny, Martę.
   - Nie, nic nie jest w porządku.
   - Chcesz pogadać – spytała i pomyślałem, że Karolina ma najlepszą przyjaciółkę na świecie.
   - Dlaczego dałem się odepchnąć ? To ja powinienem ją odepchnąć – mówiłem to co leżało mi na sercu.
   -  Karolina jest silną dziewczyną. Ona po prostu nie chciała, żeby coś Ci się stało. Kocha Cię i bała się o Ciebie. Zrobiła to co uznała za stosowne. Znam ją długo i wiem, że nie będzie żałowała tego co zrobiła – Marta próbowała mnie pocieszyć.
   - To ja powinienem ją ratować. Ona może umrzeć – wtedy nie opanowałem łez, które spłynęły po mojej twarzy na myśl, że mógłbym już nigdy nie zobaczyć, nie przytulić, nie pocałować mojej Karoliny.
   - Dawid, ona nie umrze. Za bardzo Cię kocha. Jest silna i wróci do zdrowia. A jak wróci to się od niej nie opędzisz. Jest niesamowita. Nie z takich rzeczy wychodziła cało. Ja wierzę, wróć, ja wiem, że ona sobie poradzi – Marta mówiła to całkiem szczerze.
  - Ja go zabije – wtedy cała nienawiść do Konrada wyszła ze mnie. Wstałem zdecydowany, aby znaleźć tego gnoja i załatwić go raz, a dobrze.
   - Stój – Marta złapała mnie za przedramię. – Ona by tego nie chciała. Karolina potrzebuję Ciebie teraz tutaj. Jak się obudzi będzie chciała właśnie Ciebie ujrzeć przy swoim łóżku. Nie możesz teraz wyjść.
   - Masz rację – zrozumiałem, że nie mogę wyjść. – Będę tutaj cały czas. Dla niej. Kocham ją i nie zostawię jej.

   - Posiedzimy sobie razem, bo ja też się nigdzie nie wybieram – widziałem determinację w oczach Marty.
   Siedzieliśmy tam jeszcze długo, denerwując się i czekając na zakończenie operacji.
                                   _____________________________________________
Witajcie Misiaki !
Wena wróciła i nastepny rozdział :)
Muszę się Wam pochwalić I miejscem w zawodach strażackich :D
Jest fun :)
Pozdrawiam Was i życzę miłego czytania :)
Wasza Szalona Fanatyczka 

piątek, 4 lipca 2014

" ... i straciłam przytomność ... "

 
   Już tydzień jestem z Dawidem. Ten tydzień był najpiękniejszym w moim życiu. Każdego dnia spotykaliśmy się, długo rozmawialiśmy i spacerowaliśmy. Byliśmy nie tylko parą zakochanych. Byliśmy dla siebie także przyjaciółmi. Cieszyła mnie ta przyjacielska więź. Miałam do Dawida zaufanie i wiedziałam, że mogę powiedzieć mu wszystko. Dawał mi też uczucie bezpieczeństwa. Czułam, że przy Nim nic nie może mi się stać.
   W piątkowy wieczór, kiedy Dawid odprowadził mnie do domu i żegnaliśmy się pocałunkiem na podwórko nagle wjechali rodzice. Mieli wrócić dopiero w sobotę, jednak konferencja w Paryżu skończyła się wcześniej i wrócili do domu. Mina taty wysiadającego z samochodu lekko mnie przeraziła. Dawid zauważył to.
   - Dobry wieczór – powiedział najładniej jak potrafił, gdy mama także wysiadła z auta.
   - Dobry wieczór młody człowieku – mama odezwała się łagodnie.
   - Może przedstawiłabyś nam kolegę ? – tata miał srogą minę.
   - Przepraszam, tato, mamo to jest Dawid, mój chłopak, tato powinieneś kojarzyć Dawida, bo to gracz Lecha Poznań – wiedziałam, że to powinno zainteresować tatę.
   - Dawid Kownacki ? – zapytał tata, mimo iż już znał odpowiedź na swoje pytanie.
   - Tak proszę pana – Dawid mówił opanowanym głosem.
   - No to trzeba było tak od razu mówić – tata podszedł do Dawida i po przyjacielsku uścisnął mu rękę.
    Odetchnęłam z ulgą. Wiem, że mój tata ma specyficzne podejście do chłopaków, a zwłaszcza do moich chłopaków. Konrada nigdy nie lubił. Szkoda, że nie posłuchałam go, gdy mówił, że powinnam z nim zerwać.
   - Może zaprosisz Dawida do domu ? – mama wyrwała mnie z zamyślenia.
   - Dziękuję, ale muszę już wracać do domu – powiedział Dawid.
   - W takim razie do zobaczenia – tata znów uścisnął Dawidowi rękę, poczym wszedł do domu.
   - Do widzenia – powiedział Kownaś zarówno do mojej mamy jak i do taty.
   Mama także weszła do domu.
   - Twoi rodzice są bardzo fajni – powiedział Lechita z uśmiechem na twarzy.
   - Wiem – powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
   - Lecę – powiedział długo mnie całując.  – Pa  - pomachał mi ręką i poszedł.
   - Pa – odmachnęłam mu, a kiedy zniknął mi z oczu weszłam do domu.
   - Dlaczego nie powiedziałaś, że nie jesteś już z Konradem i że chodzisz z Dawidem Kownackim ? – tata storpedował mnie pytaniami.
   - Bo nie było czasu, aby o tym porozmawiać – odpowiedziałam czekając na kolejne pytania.
   - Wygląda na bardzo sympatycznego – wtrąciła mama.
   - I taki jest – powiedziałam, przypominając sobie dzień zakończenia roku.
   - Może zaprosisz go jutro na grilla ? – tata zaskoczył mnie tym pytaniem.
   - Bardzo chętnie zaproszę Dawida – odpowiedziałam i z uśmiechem poszłam do pokoju. Nie spodziewałam się, że tata i mama tak szybko polubią Dawida.
   - Jesteś zaproszony na jutrzejszego grilla, czuj się dołączony do rodziny – wysłałam Dawidowi smsa.
   - Będę. Do jutra. Kocham Cię – odpowiedział smsem.
   - Pa ,  tez Cię Kocham – odpowiedziałam, po raz kolejny czując, że to co piszę jest prawdą. Naprawdę pokochałam tego mojego Kownackiego.



   Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to Dawid i chciałam otworzyć, lecz tata zrobił to pierwszy.
   - Witam pana Kownackiego – powiedział witając się z Dawidem.
   - Dzień dobry – przywitał się mój chłopak.  – To dla pana – podał mojemu tacie butelkę whisky.
   - Dziękuję, widzę, że  znasz się na dobrej whisky – mój tata wyglądał na bardzo zadowolonego.
   - Dzień dobry Dawid – moja mama przywitała go mile, wychodząc z kuchni.
   - Dzień dobry pani. To dla pani – powiedział wręczając bukiet tulipanów.
   - O dziękuję bardzo – moja mama była zachwycona kwiatami.
   - Hej – podszedł do mnie i pocałował.
   - No cześć – powiedziałam, uśmiechając się promiennie.
   - Dla Ciebie też coś mam. Proszę – podał mi bukiet czerwonych róz, taki sam jak ten, który dał w dzień zakończenia roku szkolnego.
   - Dziękuję – pocałowałam mojego chłopaka w policzek.
   Dawid wraz z tatą zajęli się grillowaniem i rozmawianiem o piłce, kiedy na podwórko wszedł pijany Konrad. Wiedziałam, że wybuchnie awantura.
   - To teraz już państwo Kowalscy grillują beze mnie ? Znaleźliście sobie nowego chłoptasia ? – Konrad podchodził coraz bliżej Dawida.
   - Co ty sobie wyobrażasz przychodząc tutaj w ogóle ? – mój tata był bardzo zdenerwowany.
  -  Karolinko moja, już nie mnie nie kochasz?! – zmienił kierunek i zbliżał się do mnie. Wtedy Dawid stanął między mną a nim.
   - Wynoś się stąd i nigdy więcej nie przychodź tutaj. Jeśli się dowiem, że niepokoisz Karolinę i jej rodziców to Cię tak załatwię, że zobaczysz – po minie Dawida było widać, że nie żartuje.
   - Ooo kochaś obrońca ?! Teraz takich lubisz Karola ? – mimo ostrzeżeń podchodził coraz bliżej. Kiedy spróbował uderzyć Dawida, Lechita odepchnął mnie na bok i uniknął ciosu. Tata w tym czasie zadzwonił na policję.
   - Taki jesteś mocny kochasiu ?! – Konrad znowu chciał uderzyć Dawida, lecz ten złapał go za ręce i jednym ruchem położył pijanego Konrada na ziemię. Po 15 minutach przyjechała policja, która zabrała go do domu.
  - Czy ja się nigdy od niego nie uwolnię ? – zaczęłam płakać rzewnymi łzami.
  - Spokojnie, on już nigdy tutaj nie przyjdzie – Dawid podszedł i przytulił mnie.
  - Już ja porozmawiam sobie z jego ojcem – mój tata był wściekły.  – Dobrze, że Dawid tu był. Dziękuję, Ci za obronę mojej córki – mój tata poklepał go po ramieniu.
   - Zawsze będę jej bronił, jest dla mnie tak samo ważna jak i dla pana. Już dobrze – gładził mnie ręką po włosach.
   - Masz rację, przepraszam i dziękuję – pocałowałam go, nie zwracając uwagi na rodziców stojących obok.
   - W tym wypadku z grilla nici – moja mama udawała opanowaną, jednak była wystraszona tak samo jak ja.
   - Może pójdziemy na spacer ? – zapytałam Dawida.
   - Jasne – powiedział obejmując mnie opiekuńczo ramieniem.
   - Idźcie, idźcie, a my z mamą posprzątamy tutaj – mój tata był zadowolony, że wychodzimy, bo też był zbulwersowany zachowaniem Konrada i zapewne chciał zrobić sobie drinka.
     Wyszliśmy i wolnym tępem udaliśmy się w stronę jeziora. Nagle usłyszeliśmy rozpędzony samochód z tyłu. Kiedy się obróciliśmy zobaczyliśmy, że zmierza w naszą stronę. Poznałam ten samochód. To auto ojca Konrada. A za kierownicą siedział Konrad. Wtedy zrozumiałam co on chce zrobić. Z całej siły odepchnęłam Dawida na bok zanim zorientował się co za chwilę nastąpi. Wtedy poczułam, że Konrad wjechał we mnie autem. Czułam jak wiezie mnie na masce, jak hamuje i zrzuca mnie do przodu. Usłyszałam krzyk Dawida i zobaczyłam jak biegnie w moim kierunku. Wtedy poczułam niesamowity ból. Podniosłam rękę i zobaczyłam krew. Wtedy zdałam sobie sprawę, że leżę w kałuży krwi. Wtedy podbiegł do mnie Dawid. Widziałam, że ma łzy w oczach.
   - Kocham Cię – powiedziałam, nim zdążył się odezwać i straciłam przytomność…
                                             __________________________________________

Witajcie !!!
Przepraszam, że tak Was zaniedbałam, ale miałam problemy z weną.
I tu bardzo dziękuję mojej przyjaciółce Madzi, która pomagła  mi uporać się z tymi problemami.
Madzia, jesteś najlepsza, dziękuję :***
Dziękuję wszystkim za komentarze, gdyby nie Wy nie tworzyłabym tego bloga :*
Uwielbiam Was i życzę miłego czytania :)
 Wasza Szalona Fanatyczka