Poniedziałek
nadszedł bardzo szybko. Wiedziałam, że nie mogę znowu zostać w domu. Jednak
wizja pójścia do szkoły napawała mnie lękiem. Spodziewałam się widoku, który
zaboli. Niestety nie myliłam się.
Weszłam do szkoły tak jak zawsze. Udałam się do szafki, a następnie pod klasę. Idąc przypominałam sobie wszystkie chwile spędzone z Konradem na „ naszym parapecie”. Zawsze siedzieliśmy tam razem otoczenia grupą przyjaciół. Tam był nasz początek, pierwszy pocałunek przed chemią, pierwsze przytulenia, pokazanie się razem publicznie. To było nasze miejsce, które do tej pory kojarzyło mi się tylko z dobrymi i szczęśliwymi chwilami.
Kiedy doszłam na miejsce ujrzałam ten parapet i Konrada. Nie był sam. Był z Agnieszką. Czule ją obejmował i całował. Poczułam, że wymienił mnie na nią. Zastanawiał się co ma ona, a czego nie mam ja, że byłam gorsza. Agnieszka była rok ode mnie młodsza. Moja sąsiadka dosłownie z za płotu. Blondynka, wysoka, dobrze ubrana, forsy jak lodu. Szczupła, ładna, typowa modelka szkoły. Wiedziałam, że koszmar dopiero się zaczyna, kiedy Maciek, kupel Konrada mnie zauważył. Nagle wszyscy zaczęli się śmiać i nabijać.
- Co ty sobie wyobrażałaś? Że będziesz z Konradem ? Przecież było wiadomo, że jesteś za brzydka i za głupia – śmiały się przyjaciółki Agnieszki.
Najbardziej jednak bolało, że Konrad nie powiedział nic. Siedział i patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. Nie wiedziałam jak mogłam być z kimś takim. Dlaczego nie zauważyłam jaki on jest? A może był inny? Co stało się z moim Konradem? Setka pytań w głowie i żadnej sensownej odpowiedzi.
Odwróciłam się szybko i wyszłam. Nie chciałam żeby Konrad i ci jego przyjaciele widzieli moje łzy. Nie dałam im tej satysfakcji. Wyszłam ze szkoły i nie wiedziałam gdzie pójść i co ze sobą zrobić. Jedyne co przyszło mi do głowy to iść jak najdalej stąd i zadzwonić do Dawida. Potrzebowałam rozmowy z nim. Ruszyłam w stronę parku z telefonem w ręce. Przeszłam całe miasto i doszłam do parku miejskiego. Usiadłam na ławce i wybrałam numer do Kownackiego.
- Halo? – usłyszałam głos w słuchawce.
- Hej to ja. Masz może czas porozmawiać? – spytałam, bojąc się, że nie będzie miał tego czasu.
- Co się stało? Płaczesz? – zapytał z troską w głosie.
- Byłam w szkole i Konrad... – wtedy rozpłakałam się całkowicie.
- Przyjedź do mnie. Wsiądź w autobus i przyjeżdżaj do Poznania – powiedział zupełnie spontanicznie.
- A nie musisz iść do szkoły? – zapytałam zdziwiona jego propozycją.
- Dzisiaj nie. Dzisiaj bardziej jestem potrzebny tobie, a i tak nie był bym skupiony na lekcjach. Wsiadaj w autobus i przyjeżdżaj. Za godzinę pod City Center? – zapytał.
- Tak będę – odpowiedziałam.
- Będę na Ciebie czekał- odpowiedział, po czym rozłączył się.
Szybko wstałam, zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę dworca autobusowego. Dotarłam tam nadzwyczajnie szybko. Sprawdziłam, że autobus do Poznania mam za 10 minut i czekałam na niego. Przyjechał szybciej. Wsiadłam i nie mogłam się doczekać spotkania z Dawidem. Cały czas myślałam jednak o powodzie naszego spotkania. To co się wydarzyło przerosło moje siły. Dlaczego tak postąpił ? Dlaczego nie mogliśmy rozstać się w inny sposób? Dlaczego tak bardzo mnie zranił ? Chciałam poczuć nienawiść, lecz czułam tylko ból. Ból, którego nie rozumiałam. Powinnam uderzyć go i wyjść, a tymczasem zalałam się łzami i wyszłam, chowając głowę w piasek. To był zbyt trudne, zbyt świeże. Nie potrafiłam poradzić sobie z jego uśmiechem. Uśmiechem, który kiedyś tak bardzo kochałam, a teraz tak bardzo nienawidziłam. Wiedziałam, że to dopiero początek. Koszmar miała się zacząć. Popołudnie spędzone w domu, bo Konradem kąpie się w basenie z Agnieszką, ich imprezy, randki za płotem. Wiedziałam, że nawet w moim pokoju będę słyszała ich śmiechy i to będzie nie do wytrzymania. Siedziałam cały czas płacząc.
Nim się obejrzałam autobus parkował pod City Center. Szybko wyszłam, chcąc jak najszybciej zobaczyć Dawida. Stał i rozglądał się za mną. Gdy go ujrzałam ruszyłam biegiem w jego stronę i zapłakana rzuciłam mu się na szyję. Przez dłuższą chwilę staliśmy tak przytuleni i nie czułam bólu. Czułam tylko spokój. Dawid dawał mi bezpieczeństwo, którego tak potrzebowałam.
- Naprawdę był tego warty? – spytał, kiedy odsunęliśmy się od siebie. Wtedy wszystko wróciło. Znowu rozryczałam się jak mała dziewczynka.
- Przepraszam nie powinienem – powiedziałam znów przytulając mnie.
- Nic się nie stało. Masz rację, nie był tego warty. Szkoda mi tylko chwil spędzonych z nim. Nie mogę się z tego podnieść. Był dla mnie najważniejszy – powiedziałam.
- Rozumiem – spojrzał mi w oczy. I wtedy zobaczyłam w nich ten błysk. Błysk zrozumienia. Wiedziałam, że ten chłopak coś przeszedł, ale nie chciałam wypytywać. Wiedziałam, że kiedyś mi to opowie. Potem otworzyłam się przed nim całkowicie. Powiedziałam wszystko co leżało mi na sercu, a on słuchał.
- Powiem Ci coś. Olej tego dupka. Spójrz ile stracił zostawiając Cię. Jesteś niesamowita. Ładna, mądra i zakochana w Kolejorzu. Gdybym był na jego miejscu nigdy nie pozwolił bym Cię nikomu skrzywdzić, a co dopiero zostawić – mówił patrząc mi prosto w oczy.
- Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz i poświęcasz – powiedziałam patrząc w jego brązowe oczy.
- Nie ma za co. Może skoczymy gdzieś i spędzimy miło dzień ? Jest dopiero jedenasta – zaproponował.
- Nie masz jakiś planów ? Nie chciałbym popsuć Ci dnia – powiedziałam nieśmiało, bojąc się, że jakieś plany ma.
- Nie. Treningu dzisiaj nie ma, a do szkoły się nie wybieram – odpowiedział z uśmiechem.
- W takim wypadku bardzo chętnie – uśmiech na mojej twarzy był w pełni szczery.
Byliśmy na Malcie, na torze saneczkarskim, w parku, na stadionie, na pizzy, lodach i odwiedziliśmy też kilka innych miejsc. Cały czas rozmawialiśmy i świetnie się bawiliśmy. Konrad już nie był ważny. Liczyły się tylko chwile spędzone z Kownasiem. Chwile bezpieczeństwa i swobody. W pewnym momencie, kiedy szliśmy ulicą, potknęłam się, a Dawid chciał mnie złapać. Efektem końcowym był upadek nas obojga. Wstaliśmy, oczyściliśmy ubrania i wybuchliśmy śmiechem. Chwile spędzone z Dawidem były niesamowite. Czułam się przy nim tak swobodnie. Nie musiałam nikogo udawać, byłam po prostu sobą. Uwielbiam Kownackiego. Przy nim nigdy nie jest nudno. Jest bardzo zabawny i wie jak pocieszyć człowieka.
W końcu nadszedł czas pożegnania. Z Poznania miała odebrać mnie siostra wracając z pracy, bo pracowała w Poznaniu.
- Dziękuję Ci za to, że przyjechałaś – powiedział przytulając mnie. Nie mogła się oderwać od mojego przyjaciela.
- Dziękuję, że mnie zaprosiłeś. Dziękuję za wspaniały dzień. Dziękuję za wszystko – powiedziałam całując go w policzek.
- Mogłabyś częściej przyjeżdżać ? – zapytał szczerze.
- Mogłabym, ale teraz twoja kolej – uśmiechnęłam się do Kownackiego.
- Przyjadę, obiecuję
- Na to liczę – powiedziałam jeszcze raz przytulając Dawida. – Do zobaczenia
- Do zobaczenia –
powiedział odwzajemniając uścisk.Weszłam do szkoły tak jak zawsze. Udałam się do szafki, a następnie pod klasę. Idąc przypominałam sobie wszystkie chwile spędzone z Konradem na „ naszym parapecie”. Zawsze siedzieliśmy tam razem otoczenia grupą przyjaciół. Tam był nasz początek, pierwszy pocałunek przed chemią, pierwsze przytulenia, pokazanie się razem publicznie. To było nasze miejsce, które do tej pory kojarzyło mi się tylko z dobrymi i szczęśliwymi chwilami.
Kiedy doszłam na miejsce ujrzałam ten parapet i Konrada. Nie był sam. Był z Agnieszką. Czule ją obejmował i całował. Poczułam, że wymienił mnie na nią. Zastanawiał się co ma ona, a czego nie mam ja, że byłam gorsza. Agnieszka była rok ode mnie młodsza. Moja sąsiadka dosłownie z za płotu. Blondynka, wysoka, dobrze ubrana, forsy jak lodu. Szczupła, ładna, typowa modelka szkoły. Wiedziałam, że koszmar dopiero się zaczyna, kiedy Maciek, kupel Konrada mnie zauważył. Nagle wszyscy zaczęli się śmiać i nabijać.
- Co ty sobie wyobrażałaś? Że będziesz z Konradem ? Przecież było wiadomo, że jesteś za brzydka i za głupia – śmiały się przyjaciółki Agnieszki.
Najbardziej jednak bolało, że Konrad nie powiedział nic. Siedział i patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. Nie wiedziałam jak mogłam być z kimś takim. Dlaczego nie zauważyłam jaki on jest? A może był inny? Co stało się z moim Konradem? Setka pytań w głowie i żadnej sensownej odpowiedzi.
Odwróciłam się szybko i wyszłam. Nie chciałam żeby Konrad i ci jego przyjaciele widzieli moje łzy. Nie dałam im tej satysfakcji. Wyszłam ze szkoły i nie wiedziałam gdzie pójść i co ze sobą zrobić. Jedyne co przyszło mi do głowy to iść jak najdalej stąd i zadzwonić do Dawida. Potrzebowałam rozmowy z nim. Ruszyłam w stronę parku z telefonem w ręce. Przeszłam całe miasto i doszłam do parku miejskiego. Usiadłam na ławce i wybrałam numer do Kownackiego.
- Halo? – usłyszałam głos w słuchawce.
- Hej to ja. Masz może czas porozmawiać? – spytałam, bojąc się, że nie będzie miał tego czasu.
- Co się stało? Płaczesz? – zapytał z troską w głosie.
- Byłam w szkole i Konrad... – wtedy rozpłakałam się całkowicie.
- Przyjedź do mnie. Wsiądź w autobus i przyjeżdżaj do Poznania – powiedział zupełnie spontanicznie.
- A nie musisz iść do szkoły? – zapytałam zdziwiona jego propozycją.
- Dzisiaj nie. Dzisiaj bardziej jestem potrzebny tobie, a i tak nie był bym skupiony na lekcjach. Wsiadaj w autobus i przyjeżdżaj. Za godzinę pod City Center? – zapytał.
- Tak będę – odpowiedziałam.
- Będę na Ciebie czekał- odpowiedział, po czym rozłączył się.
Szybko wstałam, zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę dworca autobusowego. Dotarłam tam nadzwyczajnie szybko. Sprawdziłam, że autobus do Poznania mam za 10 minut i czekałam na niego. Przyjechał szybciej. Wsiadłam i nie mogłam się doczekać spotkania z Dawidem. Cały czas myślałam jednak o powodzie naszego spotkania. To co się wydarzyło przerosło moje siły. Dlaczego tak postąpił ? Dlaczego nie mogliśmy rozstać się w inny sposób? Dlaczego tak bardzo mnie zranił ? Chciałam poczuć nienawiść, lecz czułam tylko ból. Ból, którego nie rozumiałam. Powinnam uderzyć go i wyjść, a tymczasem zalałam się łzami i wyszłam, chowając głowę w piasek. To był zbyt trudne, zbyt świeże. Nie potrafiłam poradzić sobie z jego uśmiechem. Uśmiechem, który kiedyś tak bardzo kochałam, a teraz tak bardzo nienawidziłam. Wiedziałam, że to dopiero początek. Koszmar miała się zacząć. Popołudnie spędzone w domu, bo Konradem kąpie się w basenie z Agnieszką, ich imprezy, randki za płotem. Wiedziałam, że nawet w moim pokoju będę słyszała ich śmiechy i to będzie nie do wytrzymania. Siedziałam cały czas płacząc.
Nim się obejrzałam autobus parkował pod City Center. Szybko wyszłam, chcąc jak najszybciej zobaczyć Dawida. Stał i rozglądał się za mną. Gdy go ujrzałam ruszyłam biegiem w jego stronę i zapłakana rzuciłam mu się na szyję. Przez dłuższą chwilę staliśmy tak przytuleni i nie czułam bólu. Czułam tylko spokój. Dawid dawał mi bezpieczeństwo, którego tak potrzebowałam.
- Naprawdę był tego warty? – spytał, kiedy odsunęliśmy się od siebie. Wtedy wszystko wróciło. Znowu rozryczałam się jak mała dziewczynka.
- Przepraszam nie powinienem – powiedziałam znów przytulając mnie.
- Nic się nie stało. Masz rację, nie był tego warty. Szkoda mi tylko chwil spędzonych z nim. Nie mogę się z tego podnieść. Był dla mnie najważniejszy – powiedziałam.
- Rozumiem – spojrzał mi w oczy. I wtedy zobaczyłam w nich ten błysk. Błysk zrozumienia. Wiedziałam, że ten chłopak coś przeszedł, ale nie chciałam wypytywać. Wiedziałam, że kiedyś mi to opowie. Potem otworzyłam się przed nim całkowicie. Powiedziałam wszystko co leżało mi na sercu, a on słuchał.
- Powiem Ci coś. Olej tego dupka. Spójrz ile stracił zostawiając Cię. Jesteś niesamowita. Ładna, mądra i zakochana w Kolejorzu. Gdybym był na jego miejscu nigdy nie pozwolił bym Cię nikomu skrzywdzić, a co dopiero zostawić – mówił patrząc mi prosto w oczy.
- Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz i poświęcasz – powiedziałam patrząc w jego brązowe oczy.
- Nie ma za co. Może skoczymy gdzieś i spędzimy miło dzień ? Jest dopiero jedenasta – zaproponował.
- Nie masz jakiś planów ? Nie chciałbym popsuć Ci dnia – powiedziałam nieśmiało, bojąc się, że jakieś plany ma.
- Nie. Treningu dzisiaj nie ma, a do szkoły się nie wybieram – odpowiedział z uśmiechem.
- W takim wypadku bardzo chętnie – uśmiech na mojej twarzy był w pełni szczery.
Byliśmy na Malcie, na torze saneczkarskim, w parku, na stadionie, na pizzy, lodach i odwiedziliśmy też kilka innych miejsc. Cały czas rozmawialiśmy i świetnie się bawiliśmy. Konrad już nie był ważny. Liczyły się tylko chwile spędzone z Kownasiem. Chwile bezpieczeństwa i swobody. W pewnym momencie, kiedy szliśmy ulicą, potknęłam się, a Dawid chciał mnie złapać. Efektem końcowym był upadek nas obojga. Wstaliśmy, oczyściliśmy ubrania i wybuchliśmy śmiechem. Chwile spędzone z Dawidem były niesamowite. Czułam się przy nim tak swobodnie. Nie musiałam nikogo udawać, byłam po prostu sobą. Uwielbiam Kownackiego. Przy nim nigdy nie jest nudno. Jest bardzo zabawny i wie jak pocieszyć człowieka.
W końcu nadszedł czas pożegnania. Z Poznania miała odebrać mnie siostra wracając z pracy, bo pracowała w Poznaniu.
- Dziękuję Ci za to, że przyjechałaś – powiedział przytulając mnie. Nie mogła się oderwać od mojego przyjaciela.
- Dziękuję, że mnie zaprosiłeś. Dziękuję za wspaniały dzień. Dziękuję za wszystko – powiedziałam całując go w policzek.
- Mogłabyś częściej przyjeżdżać ? – zapytał szczerze.
- Mogłabym, ale teraz twoja kolej – uśmiechnęłam się do Kownackiego.
- Przyjadę, obiecuję
- Na to liczę – powiedziałam jeszcze raz przytulając Dawida. – Do zobaczenia
Kiedy dotarłam do domu byłam
niesamowicie zadowolona z biegu dzisiejszego dnia. Mimo przykrego początku.
Kiedyś usłyszałam, że człowiek jest szczęśliwy, kiedy leżąc w łóżku wspomina, a nie marzy. Jeśli tak jest naprawdę, to ten dzień był najszczęśliwszym dniem w moim życiu.
_________________________________________________________
Kiedyś usłyszałam, że człowiek jest szczęśliwy, kiedy leżąc w łóżku wspomina, a nie marzy. Jeśli tak jest naprawdę, to ten dzień był najszczęśliwszym dniem w moim życiu.
_________________________________________________________
Hej Kotecki !!!
Cóż to już piąty post. Dziękuję Wam, bo to dzięki Wam mam chęc dalej pisać i dodawać nowe wątki :***
Jeżeli czytacie i podoba Wam się to proszę o komentarze ( można dodawać z anonima )
Miłego czytania :***
Cóż to już piąty post. Dziękuję Wam, bo to dzięki Wam mam chęc dalej pisać i dodawać nowe wątki :***
Jeżeli czytacie i podoba Wam się to proszę o komentarze ( można dodawać z anonima )
Miłego czytania :***
Pozdrawiam :***
Wasza na zawsze Szalona Fanatyczka
Huhuhu! ^^
OdpowiedzUsuńOstro siostro! <3
Tak strasznie podoba mi się ten rozdział! :D
Kocham, kocham, kocham! :*
I nareszcie dłuugi. :)
A co do Konrada, faktycznie jest dupkiem. :x
Życzę weny i ściskam. :* c(*_*c)
Dziękuję Siostro :***
OdpowiedzUsuńCo za dupek z tego Konrada?!
OdpowiedzUsuńJak mógł na ich wspólny parapet przyprowadzić jakąś tam Agnieszkę?
Dobrze, że ma Dawida przy sobie, Konrad nie zasługuję na nią.
Czekam na nn:*
pozdrawiam! super rozdział :*****************
OdpowiedzUsuń