Kiedy w środę odbywał się ostatni mecz Lecha przy Bułgarskiej w tym
sezonie, postanowiłam udać się na ten mecz.
Wraz z Martą pojechałyśmy na mecz Lech Poznań – Ruch Chorzów. Zabrałyśmy się ze znajomymi z naszej szkoły. Kiedy wyjeżdżałyśmy na mecz, czułam, że dzisiaj wydarzy się coś niesamowitego. Gdy dojeżdżałyśmy na Inea Stadion, atmosferę tego miejsca było czuć w powietrzu. Wszyscy kibice śpiewali, śmiali się i spekulowali co do końcowego wyniku meczu. Zakupiłyśmy bilety i udałyśmy się do bramek. Jak powszechnie wiadomo, jesteśmy niesamowicie pechowe, więc obeszłyśmy cały stadion zanim znalazłyśmy naszą bramkę. Gdy już przeszłyśmy przez bramkę, zadowolone udałyśmy się w poszukiwaniu naszych miejsc. Kiedy wreszcie zasiadłyśmy na swoich miejscach, zajęłyśmy się przygotowaniem do kibicowania. Podczas śpiewania hymnu czułam dumę. Dumę, że jestem kibicem tak wspaniałego klubu jak Lech Poznań.
Pierwszy gwizdek i od razu wspaniała gra. Lechici grali defensywnie, ale jednak najlepsze były zabójcze kontry. Długo nie musieliśmy czekać na bramkę. Wszyscy kibice Lecha wpadli w szał. Kiedy wynik zmienił się na 2:0 szalałam ze szczęścia. Wreszcie nastąpiła tak wyczekiwana przez piłkarzy przerwa. Zadowoleni z wyniku Lechici schodzili do szatni z uśmiechami na twarzy. Wraz z Martą, porobiłyśmy sobie zdjęcia, co stało się już tradycją podczas naszych wypadów na mecze.
Druga połowa była tak samo emocjonująca jak pierwsza. Wszyscy fanatycy Kolejorza szaleli z radości po golu na 3:0. Ale jak powszechnie wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, to padła także 4 bramka. To był już u mnie stan kompletnego uniesienia. Kiedy sędzia odgwizdał koniec spotkania wraz z wszystkimi, cieszyłam się. Podczas szalonych tańców radości usłyszałam mój telefon. Na wyświetlaczu ujrzałam: „ Masz nową wiadomość od : Konrad „. Jak najszybciej odczytałam sms-a. Jednak pożałowałam, że to zrobiłam. Wiadomość był o treści: „ Wybacz, ale już Cię nie kocham. Poznałem kogoś. Rozstańmy się w pokoju. Zostańmy przyjaciółmi. Przepraszam. Konrad „. Usiadłam na miejscu i cały świat wokół mnie był za mgłą. Byłam z Konradem 2 lata. Był moją pierwszą miłością. Był dla mnie najważniejszy. Był wszystkim co miałam. Czułam, że ostatnio coś między nami się zmienia, ale uznałam, że to tylko pierwszy kryzys i on minie. Nie potrafię opisać tego się we mnie działo. Byłam wściekła. Zastanawiałam się, czy znam tę dziewczynę. Wtedy cała moja wściekłość zamieniła się w niewysłowiony ból. Poczułam krople, które strumieniami spływały po mojej twarzy. Wtedy Marta wzięła mój telefon i przeczytała sms-a. Przytuliła mnie i obrzuciła mojego byłego chłopaka wyzwiskami. Znajomi, z którymi przyjechałyśmy wybierali się do baru na świętowanie. Poprosiłam Martę, aby poszła z nimi. Nie chciałam psuć jej radości ze zwycięstwa Lecha i także musiałam sama pogodzić się z nową sytuacją. Nie chętnie, lecz udała się z nimi.
Stadion opustoszał. Nie wiem jak długo tam jeszcze siedziałam, płacząc. Wtedy ktoś do mnie podszedł. Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Dawid Kownacki.
- Hej, coś się stało ? – Zapytał z przerażoną miną.
- Nie. – odpowiedziałam i wtedy całkowicie zalałam się łzami.
- To znaczy tak. Ale wątpię, żeby Cię to zainteresowało. – odpowiedziałam.
Wtedy on usiadł obok mnie.
- A co jeśli mnie to interesuje? – powiedział z lekkim uśmiechem na twarz, podając mi chusteczkę.
- Naprawdę nie idziesz świętować, bo chcesz wysłuchać smętnej opowieści zapłakanej kibolki?
- Kibice ponad wszystko. – odpowiedział na moje pytanie.
Postanowiłam więc opowiedzieć mu historię z Konradem, bo miałam dziwne uczucie, że mogę mu zaufać. Po tej rozmowie poczułam ulgę.
- Niezły cham z tego twojego chłopaka. – spointował moją opowieść.
- Ale musisz go bardzo kochać, skoro płaczesz tu zamiast jechać do niego i wygarnąć mu co o nim myślisz. – stwierdził 17 – letni gracz Lecha.
- Tak, bardzo go kochałam. – wyznałam.
- Wytrzyj nos i chodź. – powiedział podając mi kolejną chusteczkę.
- Gdzie ? – zapytałam zdziwiona.
- Świętować, myślę, że to dobrze Ci zrobi.
- Może masz rację. – powiedziałam i pomyślałam, że w ten sposób może chociaż na chwilę zapomnę o Konradzie i poszłam za wysokim, dobrze zbudowanym szatynem do baru.
- A tak w ogóle to jak masz na imię ? – zapytał po drodze.
- Przepraszam, od razu powinnam się przedstawić. Jestem Karolina.
- Miło Cię poznać. Jestem Dawid.
Gdy przyszliśmy impreza trwała już w najlepsze. Dawid zadbał o to abym nie miała czasu powrócić myślami do Konrada. Dużo tańczyliśmy i mój nowy znajomy cały czas zabawiał mnie ciekawą rozmową.
W końcu nadszedł czas powrotu do domu.
- Muszę się zbierać – powiedziałam Lechicie.
- Rozumiem, ale czy mogę mieć do Ciebie prośbę? – zapytał.
- Jasne – odpowiedziałam nie wahając się, jednak byłam mu to winna.
- Czy możesz mi dać twój numer telefonu? – zapytał z lekkim zawstydzeniem na twarzy.
- Oczywiście- odpowiedziałam i podałam Dawidowi mój numer telefonu.
- Dziękuję i do zobaczenia. – powiedział.
- Dziękuję za wszystko i do zobaczenia. – powiedziałam podchodząc i całując go w policzek. Pomyślałam, że za to wszystko co dla mnie zrobił dzisiaj zasłużył na buziaka. Zobaczyłam jak delikatnie się czerwieni co mnie rozbawiło.
Kiedy wróciłam do domu była 5:30. Wiedziałam, że do szkoły nie pójdę. Szybko umyłam się i poszłam spać. Kiedy leżałam już w łóżku dostałam sms-a.
- Dobranoc. Dawid
- Dziękuję za wszystko. Kolorowych snów. Karolina
Wiedziałam, że tej nocy nie zasnę.
______________________________________________________
Wraz z Martą pojechałyśmy na mecz Lech Poznań – Ruch Chorzów. Zabrałyśmy się ze znajomymi z naszej szkoły. Kiedy wyjeżdżałyśmy na mecz, czułam, że dzisiaj wydarzy się coś niesamowitego. Gdy dojeżdżałyśmy na Inea Stadion, atmosferę tego miejsca było czuć w powietrzu. Wszyscy kibice śpiewali, śmiali się i spekulowali co do końcowego wyniku meczu. Zakupiłyśmy bilety i udałyśmy się do bramek. Jak powszechnie wiadomo, jesteśmy niesamowicie pechowe, więc obeszłyśmy cały stadion zanim znalazłyśmy naszą bramkę. Gdy już przeszłyśmy przez bramkę, zadowolone udałyśmy się w poszukiwaniu naszych miejsc. Kiedy wreszcie zasiadłyśmy na swoich miejscach, zajęłyśmy się przygotowaniem do kibicowania. Podczas śpiewania hymnu czułam dumę. Dumę, że jestem kibicem tak wspaniałego klubu jak Lech Poznań.
Pierwszy gwizdek i od razu wspaniała gra. Lechici grali defensywnie, ale jednak najlepsze były zabójcze kontry. Długo nie musieliśmy czekać na bramkę. Wszyscy kibice Lecha wpadli w szał. Kiedy wynik zmienił się na 2:0 szalałam ze szczęścia. Wreszcie nastąpiła tak wyczekiwana przez piłkarzy przerwa. Zadowoleni z wyniku Lechici schodzili do szatni z uśmiechami na twarzy. Wraz z Martą, porobiłyśmy sobie zdjęcia, co stało się już tradycją podczas naszych wypadów na mecze.
Druga połowa była tak samo emocjonująca jak pierwsza. Wszyscy fanatycy Kolejorza szaleli z radości po golu na 3:0. Ale jak powszechnie wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia, to padła także 4 bramka. To był już u mnie stan kompletnego uniesienia. Kiedy sędzia odgwizdał koniec spotkania wraz z wszystkimi, cieszyłam się. Podczas szalonych tańców radości usłyszałam mój telefon. Na wyświetlaczu ujrzałam: „ Masz nową wiadomość od : Konrad „. Jak najszybciej odczytałam sms-a. Jednak pożałowałam, że to zrobiłam. Wiadomość był o treści: „ Wybacz, ale już Cię nie kocham. Poznałem kogoś. Rozstańmy się w pokoju. Zostańmy przyjaciółmi. Przepraszam. Konrad „. Usiadłam na miejscu i cały świat wokół mnie był za mgłą. Byłam z Konradem 2 lata. Był moją pierwszą miłością. Był dla mnie najważniejszy. Był wszystkim co miałam. Czułam, że ostatnio coś między nami się zmienia, ale uznałam, że to tylko pierwszy kryzys i on minie. Nie potrafię opisać tego się we mnie działo. Byłam wściekła. Zastanawiałam się, czy znam tę dziewczynę. Wtedy cała moja wściekłość zamieniła się w niewysłowiony ból. Poczułam krople, które strumieniami spływały po mojej twarzy. Wtedy Marta wzięła mój telefon i przeczytała sms-a. Przytuliła mnie i obrzuciła mojego byłego chłopaka wyzwiskami. Znajomi, z którymi przyjechałyśmy wybierali się do baru na świętowanie. Poprosiłam Martę, aby poszła z nimi. Nie chciałam psuć jej radości ze zwycięstwa Lecha i także musiałam sama pogodzić się z nową sytuacją. Nie chętnie, lecz udała się z nimi.
Stadion opustoszał. Nie wiem jak długo tam jeszcze siedziałam, płacząc. Wtedy ktoś do mnie podszedł. Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Dawid Kownacki.
- Hej, coś się stało ? – Zapytał z przerażoną miną.
- Nie. – odpowiedziałam i wtedy całkowicie zalałam się łzami.
- To znaczy tak. Ale wątpię, żeby Cię to zainteresowało. – odpowiedziałam.
Wtedy on usiadł obok mnie.
- A co jeśli mnie to interesuje? – powiedział z lekkim uśmiechem na twarz, podając mi chusteczkę.
- Naprawdę nie idziesz świętować, bo chcesz wysłuchać smętnej opowieści zapłakanej kibolki?
- Kibice ponad wszystko. – odpowiedział na moje pytanie.
Postanowiłam więc opowiedzieć mu historię z Konradem, bo miałam dziwne uczucie, że mogę mu zaufać. Po tej rozmowie poczułam ulgę.
- Niezły cham z tego twojego chłopaka. – spointował moją opowieść.
- Ale musisz go bardzo kochać, skoro płaczesz tu zamiast jechać do niego i wygarnąć mu co o nim myślisz. – stwierdził 17 – letni gracz Lecha.
- Tak, bardzo go kochałam. – wyznałam.
- Wytrzyj nos i chodź. – powiedział podając mi kolejną chusteczkę.
- Gdzie ? – zapytałam zdziwiona.
- Świętować, myślę, że to dobrze Ci zrobi.
- Może masz rację. – powiedziałam i pomyślałam, że w ten sposób może chociaż na chwilę zapomnę o Konradzie i poszłam za wysokim, dobrze zbudowanym szatynem do baru.
- A tak w ogóle to jak masz na imię ? – zapytał po drodze.
- Przepraszam, od razu powinnam się przedstawić. Jestem Karolina.
- Miło Cię poznać. Jestem Dawid.
Gdy przyszliśmy impreza trwała już w najlepsze. Dawid zadbał o to abym nie miała czasu powrócić myślami do Konrada. Dużo tańczyliśmy i mój nowy znajomy cały czas zabawiał mnie ciekawą rozmową.
W końcu nadszedł czas powrotu do domu.
- Muszę się zbierać – powiedziałam Lechicie.
- Rozumiem, ale czy mogę mieć do Ciebie prośbę? – zapytał.
- Jasne – odpowiedziałam nie wahając się, jednak byłam mu to winna.
- Czy możesz mi dać twój numer telefonu? – zapytał z lekkim zawstydzeniem na twarzy.
- Oczywiście- odpowiedziałam i podałam Dawidowi mój numer telefonu.
- Dziękuję i do zobaczenia. – powiedział.
- Dziękuję za wszystko i do zobaczenia. – powiedziałam podchodząc i całując go w policzek. Pomyślałam, że za to wszystko co dla mnie zrobił dzisiaj zasłużył na buziaka. Zobaczyłam jak delikatnie się czerwieni co mnie rozbawiło.
Kiedy wróciłam do domu była 5:30. Wiedziałam, że do szkoły nie pójdę. Szybko umyłam się i poszłam spać. Kiedy leżałam już w łóżku dostałam sms-a.
- Dobranoc. Dawid
- Dziękuję za wszystko. Kolorowych snów. Karolina
Wiedziałam, że tej nocy nie zasnę.
______________________________________________________
Witam Drogich czytelników :* Mam dla was 2 rozdział, ze specjalną dedykacją
Dla Magdy, Marty, Izy, Klaudii, Natalii i Klaudii, moich przyjaciółek, dziękując Wam za wszystkie chwile, w których było źle, a Wy byłyście przy mnie. Dziękuję Wam :*
PS: Przepraszam, że w opowiadaniach mamy trochę inny czas, ale taka wena była.
Miłego czytania
Szalona Fanatyczka
Szalona Fanatyczka
Jak zwykle zachwycajacy. ♡
OdpowiedzUsuńDawid jest taki uroczy!! ^.^
Kocham blogi o pilkarzach! *o*
Co ile beda dodawane rozdzialy? :)
Dziękuję, myślę, że rozdziały będą dodawane mniej więcej co tydzień :D
UsuńMniej więcej co tydzień.. ja chce codziennie. xD Szalona Fanatyczko.. :3
UsuńAż takiej weny nie mam, ale może co 3 dni ? :*
UsuńZalezy od weny kochana. Zycze Ci jej z calego serca! ♥
UsuńDziękuję, czekam na następne opowiadania na twoim blogu :*****************
Usuń