piątek, 27 czerwca 2014

" Kocham Cię "

  
    Dzień zakończenia roku nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. Długo czekałam na ten dzień. Wakacje. To ich potrzebowałam. Odpoczynek, miło spędzony czas  z przyjaciółmi. Właśnie przyjaciele. Dawid. Wciąż myślałam o nim, chcąc poukładać sobie to wszystko w głowie. Jednak nic mądrego nie wymyśliłam. Postanowiłam po prostu zachowywać się tak jak zawsze. Nie mogłam go stracić. Zbyt wiele znaczył. Stał się częścią mojego życia. Był mi bardzo bliski. Był wszystkim i to mnie tak bardzo przerażało. Za bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Czułam, że życie bez Dawida nie ma dla mnie sensu.
   To jak zawsze w dzień zakończenia kościół, Akademia i rozdanie świadectw w klasach.  Msza strasznie mi się dłużyła, jak zawsze zresztą. Kazanie masakra. Nie słuchałam księdza w ogóle. Moją uwagę odwracał Konrad, który chyba pokłócił się z Agnieszką, bo siedzieli w osobnych ławkach i nie rozmawiali ze sobą. Było mi ich szkoda mimo wszystko. Może by im się ułożyło. Tak właściwie to jestem wdzięczna Agnieszce. Dzięki niej zobaczyłam prawdziwą twarz Konrada. Jeżeli było by im dobrze, to dlaczego miałabym im tego nie życzyć?
   Jakoś przeżyłam mszę, ale Akademia to dopiero nudy. Wszystkie osiągnięcia, dyplomy, pochwały i inne bzdety. Oczywiście jeszcze występ taneczny uczniów. Konrad tańczył z Agnieszką, lecz było widać, że coś jest nie tak. To wyglądało jakby tańczyły dwie zupełnie obce sobie osoby. W tańcu było widać obustronną nie chęć. Trudno to ich sprawa, nie moja.
   No to ze świadectwami już gładko. Rozdane i do domu. Wychodziłam wraz z Martą ze szkoły, kiedy pod szkołą zobaczyłam stojącego z bukietem róż Dawida. Nie mogłam uwierzyć, że przyjechał. Miał być dopiero za kilka dni. Lepszej niespodzianki nie mógł mi zrobić. Ruszyłam żywszym krokiem w jego stronę. Kiedy już byłam prawie koło Dawida, drogę zagrodził mi Konrad.
   - No cześć piękna. Obraziłaś się za tę akcję z Agnieszką ? Sory to tylko przegrany zakład był – powiedział jak gdyby nigdy nic, chcąc mnie przytulić.
   - Weź wyjdź dobra ? Daj mi spokój. Lepiej schodźmy sobie z drogi i wszyscy będą szczęśliwi – powiedziałam omijając go.
   - Cześć – powiedziałam podchodząc do Kownackiego i całując go w policzek na oczach Konrada. Nie zrobiłam tego, bo Konrad tam był. Zawsze się tak z nim witałam.
  - No witam, witam – odpowiedział Lechita odwzajemniając pocałunek z uśmiechem na twarzy. – To dla ciebie – wręczył mi kwiaty.
   - Dziękuję, jesteś kochany – odpowiedziałam wdzięczna za ten gest ze strony Dawida.
   - Już sobie nowego znalazłaś? Co, już się nie podobam ? Dziwka ! Szmata ! – prawdziwa twarz Konrada się ujawniła. Wtedy do kontrataku przystąpił Dawid.
   - Przeproś Karolinę, a jak nie to w pysk zarobisz – Kownacki był strasznie zdenerwowany.
   -  Grozisz mi ? Oboje jesteście pojebani – Konrad zaczął się awanturować.
   - Dawid chodź, idziemy. Nie zwracaj na niego uwagi. A ty weź się też uspokój – próbowałam załagodzić sytuacje, jednak mi się nie udało.
   - Coś ty powiedział ? – Dawid rzucił się na Konrada. I zaczęła się bójka. Dawid był silniejszy od Konrada i bez problemy położył go na ziemię. Zaczął go bić, lecz podbiegłam i odciągnęłam go. Wtedy Konrad poniósł się i podszedł do Kownackiego wymierzając mu cios. Na szczęście pojawił się Maciej, przyjaciel Konrada i zabrał go. Wtedy spojrzałam na Dawida. Miał rozcięty łuk brwiowy, z którego ciekła krew.
   - Chodź, opatrzę Ci tę ranę – powiedziałam ciągnąc Lechitę w stronę ławki.  – Siadaj.
   - Przepraszam – powiedział ze skruchą. – Po prostu nie mogłem słuchać, jak Cię obraża. Nie pozwoliłbym nikomu, że Cię tak znieważał.
   - Nic się nie stało. To nie była twoja wina, To Konrad zaczął. Nie jestem na Ciebie zła. Jestem Ci wdzięczna. A teraz się nie ruszaj, bo będziesz miał chusteczkę w oku – powiedziałam przystępując to opatrywania rany.
   - Sss – syknął z bólu Dawid.
   - Przepraszam, spróbuję delikatniej.
   - Nic nie szkodzi – powiedział uśmiechając się.
   - Gotowe – powiedziałam, kończąc przyklejać plaster.
    Wtedy wydarzyło się coś, o czym nawet nie marzyłam. Dawid spojrzał mi w oczy. Czułam, jakbym tym spojrzeniem zajrzał do mojej duszy. Chwycił mnie delikatnie za przedramię i przyciągnął do siebie. Nie protestowałam, czułam co się wydarzy za moment i pragnęłam tego. Wtedy delikatnie przybliżył twarz w kierunku mojej, dając mi czas do uniknienia tej sytuacji. Ja jednak zrobiłam to samo dając mu znak, żeby to zrobił. Dawid uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie. Kiedy skończył, chciał oś powiedzieć, lecz nie pozwoliłam mu odwzajemniając pocałunek.
   - Chciałem Ci powiedzieć to już dawno, ale nie wiedziałem jak. Kocham Cię – wyznał patrząc mi w oczy. Czułam, że to było najszczersze wyznania jakie usłyszałam od chłopaka.
   - Ja też Cię Kocham – odpowiedziałam, uśmiechając się. Wiedziałam, że teraz już wszystko będzie dobrze, że nigdy już nie będę nieszczęśliwa. Mam Dawida i teraz mam wszystko.
   - Idziemy na pizze ? Ja stawiam – zaproponowałam.
   - Do Łazienek ? – spytał obejmując mnie.
   - Tak – odpowiedziałam i przytuleni ruszyliśmy w stronę Łazienek.
   - Mogę jedno pytanie? – zapytał Dawid, gdy jedliśmy pizzę na pomoście.
   - To jest jedno pytanie. No możesz, możesz – powiedziałam śmiejąc się.
   - Czy mogę nazywać Cię moją dziewczyną ? – zapytał z rumieńcem na twarzy.
   -  A ja mogę nazywać Cię moim chłopakiem ? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
   - A chcesz ?
   - A chcę – odpowiedziałam całując mojego chłopaka. Te pocałunki były niesamowite. Jego ciepłe usta, zapach perfum, to było hipnotyzujące.
   Cały dzień spędziliśmy w Łazienkach. Było wspaniale. Cały dzień tylko dla nas. Każda chwila spędzona z Dawidem była niesamowita.
   - Uszczypnij mnie – powiedziałam, gdy przytuleni moczyliśmy nogi w jeziorze.
   - Dlaczego i gdzie ? – spytał śmiejąc się.
   - Kownacki – dałam mu kuksańca w bok.
   - No co ? – pytał.
   - Uszczypnij mnie, bo mam wrażenie, że to sen i boję się, że się obudzę – wytłumaczyłam.
   - Nie to nie sen. Ty to byś tylko spała – śmiał się ze mnie.
   - Nie prawda – powiedziałam, udając obrażoną. – Bardzo Cię boli ?
   - To ? – wskazał na plaster na łuku brwiowym. – Tak sprawnie opatrzyłaś, że nie boli. Dziękuję – powiedział całując mnie po raz kolejny.
   - Ciebie mogę opatrywać zawsze i tego chcę, żebyś był zawsze.
   - Będę – obiecał, a ja czułam, że jak postanowił tak zrobi.
    Wieczorem wróciliśmy do Lubocześnicy.
   - Czas się żegnać. Do jutra Kownacki – powiedziałam całując mojego chłopaka na pożegnanie.
   - Do jutra Kownacka – powiedział uśmiechając się. Ja poszłam do domu, a Dawid na pole kempingowe, gdzie miał mieszkać przez całe wakacje.
   Dzisiejszy dzień był wymarzonym dniem. Po rozstaniu z Konradem myślałam, że najszczęśliwsze chwile mojego życia już minęły. Myliłam się. One dopiero nadejdą. Nadejdą tak szczęście, razem z Dawidem.
   - Dobranoc. Kocham Cię – sms od Dawida był esencją dzisiejszego dnia.
   - Kolorowych snów. Też Cię Kocham – odpisałam, po czym spojrzałam na stół, na którym stały kwiaty od Dawida. Zasnęłam, a śnił się mój chłopak… 

                                        __________________________________________
Hej Słodziaki !!!
Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale ten tydzień był taki zwariowany...
WAKACJE !!!
Nareszcie, tak się cieszę :D
Na te wakacje życzę Wam Moi Kochani Czytelnicy, żebyście znaleźli miłość
i żeby nastały w Waszym życiu zmiany, ale tylko pozytywne :***
Dziękuję, że jesteście :***
Szalona Fanatyczka 

czwartek, 19 czerwca 2014

" Zakochałam się "

   Czas mija szybko i leczy rany. Minął miesiąc, a ja już nie czułam tego bólu tak mocno. Rozmowy z Dawidem i przyjaciółkami bardzo mi pomogły. Otrząsnęłam się i znów byłam sobą. Nieogarniętą, zawsze spieszącą się Karoliną, która non stop wpadała w tarapaty. Wszystko wróciło do normy, a ja byłam szczęśliwa. Miałam obok siebie przyjaciół, którzy wspierali mnie we wszystkim co robię. Był przy mnie Dawid. Kownacki stała się moim najlepszym przyjacielem, powiernikiem, pocieszycielem. Często zastanawiałam się, jak wyglądało by moje życie, gdyby on się w nim nie pojawił. Doszłam do wniosku, że najprawdopodobniej nie podniosłabym się z kryzysu, przez który przeszłam. Znów byłam sobą, ale tylko dzięki niemu. Moje życie bez Konrada było by puste, lecz Dawid zajął tę pustkę. Stał się częścią mojej codzienności. Dzień bez rozmowy z nim był dniem straconym. Bardzo się do niego przywiązałam. Tak samo szybko przywiązałam się do Konrada. Bałam się, że z czasem stracę Kownasia, tak jak straciłam Konrada, z tą różnicą, że Dawid nie był moim chłopakiem. Jednak łączyła mnie z nim silna więź. Być może silniejsza niż z Konradem. Zaczęło do mnie docierać, że Dawid jest dla mnie kimś więcej, niż tylko przyjacielem. Chciałam by był kimś bliższym. I wtedy zrozumiałam coś, czego się przestraszyłam. Zakochałam się. Zakochałam się w moim Dawidzie, najlepszym przyjacielem na świecie. Wiedziałam, że jeśli zacznę coś robić to zniszczę naszą przyjaźń, a wolałam żeby był przy mnie jako przyjaciel, niż żeby nie było go w ogóle. Z każdym dniem, z każdą rozmową, spotkaniem, uśmiechem, przytuleniem kochałam go coraz bardziej. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Wtedy zdecydowałam, że muszę z kimś o tym porozmawiać.
   - Hej Marta, masz może czas ? Bo potrzebuję pilnie porozmawiać – zadzwoniłam do mojej przyjaciółki czując, że jeśli nie opowiem jej co dzieje się w mojej głowie, to źle się to dla mnie skończy.
   - Hej, jasne, że mam– odpowiedziała Marta, jakby czuła powagę sytuacji.
   - To możesz przyjechać do mnie? – czułam, że u mnie w domu będzie mi łatwiej jej to wszystko opowiedzieć.
   - Jasne będę za pół godziny – odpowiedziała, a ja odetchnęłam z ulgą.
   - To czekam hej.
   - Do zobaczenia.
   To pół godziny trwało całą wieczność. Czas kpił ze mnie i mijał bardzo powoli. Nareszcie usłyszałam trzask furtki i zanim doszłam do drzwi Marta zadzwoniła.
   - No hej. Co jest ? – spytała widząc moją minę.
   - Hej, wejdź. Napijesz się kawy? – spytałam.
   - Przestań mi tu z kawą wyjeżdżać, tylko mów co się dzieje – powiedziała Marta nerwowo.
   - Mam problem. Zakochałam się. – powiedziałam czując jak ściska mnie w dołku.
   - To chyba dobrze ? – spytała Marta z uśmiechem na twarzy.
   - Właśnie nie dobrze, bo zakochałam się w Dawidzie – powiedziałam czując wypieki na twarzy.
   - To źle? Przecież się przyjaźnicie i wiecie o sobie prawie wszystko – spointowała Marta.
   - Właśnie tu tkwi problem. Przyjaźnimy się. Nie mogę zniszczyć tej przyjaźni. Za bardzo za leży mi na nim. Jest mi zbyt bliski – naświetliłam problem.
   - Przesadzasz, jeżeli mu zależy na Tobie to ta twoja miłość nie zniszczy waszej przyjaźni, tylko ją zmieni w coś pięknego – mówiła wierząc w swoje słowa.
   - Ale nawet na mnie nie spojrzy. Jestem dla niego tylko przyjaciółką – powiedziałam czując spływające po policzkach łzy.
   - A ja Ci powiem, że on coś do Ciebie czuje. Widzę w jaki sposób Na Ciebie patrzy i powiem Ci, że nawet Konrad tak na Ciebie nie patrzył. On pewnie ma ten sam problem. Nie chce zniszczyć waszej przyjaźni. Oj dzieci jak wy nic nie widzicie. Przecież do siebie pasujecie, chyba będę musiała wam pomóc.
   - Nie Marta, proszę. Nie rób nic. Nie mogę go stracić. Wolę, żeby zostało tak jak jest – powiedziałam, bojąc się o moją przyjaźń z Dawidem.
   - Niech Ci będzie – powiedziała z niezadowoloną miną.
   - Dziękuję, że mogłam Ci się wygadać. Powiedziałam przytulając moją przyjaciółkę.
   - Od tego jestem. Zrób lepiej tej kawy, bo mi ciśnienie spadło – powiedział, poczym obie zaczęłyśmy się śmiać.
   Rozmawiałyśmy jeszcze 2 godziny, a potem Marta pojechałam do domu.
   Wieczorem zadzwonił telefon. Dawid dzwonił.
   - Halo ? – powiedziałam niepewnym głosem.
   - No cześć Karo. Co tam u Ciebie ? – zapytał tak jak zawsze.
   - Hej Dawid. No wszystko okej. A co u Ciebie ? – zapytałam.
   - Mam dla Ciebie niespodziankę – powiedział pogodnym głosem.
   - Jaką ? – zapytałam zaciekawiona.
   - Jak powiem to nie będzie niespodzianki – śmiał się jak dziecko.
   - Ty małpo ! Specjalnie to robisz ! Wiesz, że nie lubię jak się coś zaczyna mówić, a nie chce skończyć – wyzywałam go ze śmiechem.
   - No dobrze. Moja mama wynajęła pole kempingowe w Lubocześnicy i spędzimy tam całe wakacje ! – powiedział.
   - Naprawdę ? Całe wakacje z Tobą ? Ja tego nie przeżyję – drwiłam z Niego.
   - Ranisz moje uczucia. Okej powiem mamie, że ja nie jadę – droczył się.
   - Ej no żartowałam. Musisz przyjechać no – mówiłam z prośbą w głosie.
   - Dla Ciebie wszystko Pani – śmiał się.
   - Kiedy przyjeżdżacie? – pytałam zaciekawiona.
   - 1 lipca. Liczę, że zrobisz mi imprezę powitalną.
   - Nigdy – śmiałam się szczerze. Za to uwielbiam go najbardziej. Przy nim byłam sobą.
   - Muszę kończyć, jutro zadzwonię pa – żegnał się.
   - Okej do jutra – odpowiedziałam.
   Cholera no. Spędzić całe wakacje z Kownackim. Szczęście niesamowite, ale również nieszczęście. Bałam się, że będę zbyt swobodna i powiem mu co czuję. Został niecały tydzień. Trudno przemyślę to i jakoś sobie poradzę. Nie mam wyboru.
          __________________________________________________________
Hej Misiaki !!!
Mam dla Was kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Dziękuję, że jesteście i czytacie.
Pozdrawiam i życzę miłego czytania :***
Szalona Fantyczka :***

 

poniedziałek, 16 czerwca 2014

" Przyjedź do mnie "

   Poniedziałek nadszedł bardzo szybko. Wiedziałam, że nie mogę znowu zostać w domu. Jednak wizja pójścia do szkoły napawała mnie lękiem. Spodziewałam się widoku, który zaboli. Niestety nie myliłam się.
   Weszłam do szkoły tak jak zawsze. Udałam się do szafki, a następnie pod klasę. Idąc przypominałam sobie wszystkie chwile spędzone z  Konradem na „ naszym parapecie”. Zawsze siedzieliśmy tam razem otoczenia grupą przyjaciół. Tam był nasz początek, pierwszy pocałunek przed chemią, pierwsze przytulenia, pokazanie się razem publicznie. To było nasze miejsce, które do tej pory kojarzyło mi się tylko z dobrymi i szczęśliwymi chwilami.
   Kiedy doszłam na miejsce ujrzałam ten parapet i Konrada. Nie był sam. Był z Agnieszką. Czule ją obejmował i całował. Poczułam, że wymienił mnie na nią. Zastanawiał się co ma ona, a czego nie mam ja, że byłam gorsza. Agnieszka była rok ode mnie młodsza. Moja sąsiadka dosłownie z za płotu. Blondynka, wysoka, dobrze ubrana, forsy jak lodu. Szczupła, ładna, typowa modelka szkoły. Wiedziałam, że koszmar dopiero się zaczyna, kiedy Maciek, kupel Konrada mnie zauważył. Nagle wszyscy zaczęli się śmiać i nabijać.
   - Co ty sobie wyobrażałaś? Że będziesz z Konradem ? Przecież było wiadomo, że jesteś za brzydka i za głupia – śmiały się przyjaciółki Agnieszki.
   Najbardziej jednak bolało, że Konrad nie powiedział nic. Siedział i patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. Nie wiedziałam jak mogłam być z kimś takim. Dlaczego nie zauważyłam jaki on jest?  A może był inny? Co stało się z moim Konradem? Setka pytań w głowie i żadnej sensownej odpowiedzi.
   Odwróciłam się szybko i wyszłam. Nie chciałam żeby Konrad i ci jego przyjaciele widzieli moje łzy. Nie dałam im tej satysfakcji. Wyszłam ze szkoły i nie wiedziałam gdzie pójść i co ze sobą zrobić. Jedyne co przyszło mi do głowy to iść jak najdalej stąd i zadzwonić do Dawida. Potrzebowałam rozmowy z nim. Ruszyłam w stronę parku z telefonem w ręce. Przeszłam całe miasto i doszłam do parku miejskiego. Usiadłam na ławce i wybrałam numer do Kownackiego.
   - Halo? – usłyszałam głos w słuchawce.
   - Hej to ja. Masz może czas porozmawiać? – spytałam, bojąc się, że nie będzie miał tego czasu.
   - Co się stało? Płaczesz? – zapytał z troską w głosie.
   - Byłam w szkole i Konrad... – wtedy rozpłakałam się całkowicie.
   - Przyjedź do mnie. Wsiądź w autobus i przyjeżdżaj do Poznania – powiedział zupełnie spontanicznie.
   - A nie musisz iść do szkoły? – zapytałam zdziwiona jego propozycją.
   - Dzisiaj nie. Dzisiaj bardziej jestem potrzebny tobie, a i tak nie był bym skupiony na lekcjach. Wsiadaj w autobus i przyjeżdżaj. Za godzinę pod City Center? – zapytał.
   - Tak będę – odpowiedziałam.
   - Będę na Ciebie czekał- odpowiedział, po czym rozłączył się.
   Szybko wstałam, zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam w stronę dworca autobusowego. Dotarłam tam nadzwyczajnie szybko. Sprawdziłam, że autobus do Poznania mam za 10 minut i czekałam na niego. Przyjechał szybciej. Wsiadłam i nie mogłam się doczekać spotkania z Dawidem. Cały czas myślałam jednak o powodzie naszego spotkania. To co się wydarzyło przerosło moje siły. Dlaczego tak postąpił ? Dlaczego nie mogliśmy rozstać się w inny sposób? Dlaczego tak bardzo mnie zranił ? Chciałam poczuć nienawiść, lecz czułam tylko ból. Ból, którego nie rozumiałam. Powinnam uderzyć go i wyjść, a tymczasem zalałam się łzami i wyszłam, chowając głowę w piasek. To był zbyt trudne, zbyt świeże. Nie potrafiłam poradzić sobie z jego uśmiechem. Uśmiechem, który kiedyś tak bardzo kochałam, a teraz tak bardzo nienawidziłam. Wiedziałam, że to dopiero początek. Koszmar miała się zacząć. Popołudnie spędzone w domu, bo Konradem kąpie się w basenie z Agnieszką, ich imprezy, randki za płotem. Wiedziałam, że nawet w moim pokoju będę słyszała ich śmiechy i to będzie nie do wytrzymania. Siedziałam cały czas płacząc.
   Nim się obejrzałam autobus parkował pod City Center. Szybko wyszłam, chcąc jak najszybciej zobaczyć Dawida. Stał i rozglądał się za mną. Gdy go ujrzałam ruszyłam biegiem w jego stronę i zapłakana rzuciłam mu się na szyję. Przez dłuższą chwilę staliśmy tak przytuleni i nie czułam bólu. Czułam tylko spokój. Dawid dawał mi bezpieczeństwo, którego tak potrzebowałam.
  - Naprawdę był tego warty? – spytał, kiedy odsunęliśmy się od siebie. Wtedy wszystko wróciło. Znowu rozryczałam się jak mała dziewczynka.
   - Przepraszam nie powinienem – powiedziałam znów przytulając mnie.
    - Nic się nie stało. Masz rację, nie był tego warty. Szkoda mi tylko chwil spędzonych z nim. Nie mogę się z tego podnieść. Był dla mnie najważniejszy – powiedziałam.
   - Rozumiem – spojrzał mi w oczy. I wtedy zobaczyłam w nich ten błysk. Błysk zrozumienia. Wiedziałam, że ten chłopak coś przeszedł, ale nie chciałam wypytywać. Wiedziałam, że kiedyś mi to opowie. Potem otworzyłam się przed nim całkowicie. Powiedziałam wszystko co leżało mi na sercu, a on słuchał.
   - Powiem Ci coś. Olej tego dupka. Spójrz ile stracił zostawiając Cię. Jesteś niesamowita. Ładna, mądra i zakochana w Kolejorzu. Gdybym był na jego miejscu nigdy nie pozwolił bym Cię nikomu skrzywdzić, a co dopiero zostawić – mówił patrząc mi prosto w oczy.
   - Dziękuję Ci za wszystko co dla mnie robisz i poświęcasz – powiedziałam patrząc w jego brązowe oczy.
   - Nie ma za co. Może skoczymy gdzieś i spędzimy miło dzień ? Jest dopiero jedenasta – zaproponował.
   - Nie masz jakiś planów ? Nie chciałbym popsuć Ci dnia – powiedziałam nieśmiało, bojąc się, że jakieś plany ma.
   - Nie. Treningu dzisiaj nie ma, a do szkoły się nie wybieram – odpowiedział z uśmiechem.
   - W takim wypadku bardzo chętnie – uśmiech na mojej twarzy był w pełni szczery.
   Byliśmy na Malcie, na torze saneczkarskim, w parku, na stadionie, na pizzy, lodach i odwiedziliśmy też kilka innych miejsc. Cały czas rozmawialiśmy i świetnie się bawiliśmy. Konrad już nie był ważny. Liczyły się tylko chwile spędzone z Kownasiem. Chwile bezpieczeństwa i swobody. W pewnym momencie, kiedy szliśmy ulicą, potknęłam się, a Dawid chciał mnie złapać. Efektem końcowym był upadek nas obojga. Wstaliśmy, oczyściliśmy ubrania i wybuchliśmy śmiechem. Chwile spędzone z Dawidem były niesamowite. Czułam się przy nim tak swobodnie. Nie musiałam nikogo udawać, byłam po prostu sobą. Uwielbiam Kownackiego. Przy nim nigdy nie jest nudno. Jest bardzo zabawny i wie jak pocieszyć człowieka.
   W końcu nadszedł czas pożegnania. Z Poznania miała odebrać mnie siostra wracając z pracy, bo pracowała w Poznaniu.
    - Dziękuję Ci za to, że przyjechałaś – powiedział przytulając mnie. Nie mogła się oderwać od mojego przyjaciela.
    - Dziękuję, że mnie zaprosiłeś. Dziękuję za wspaniały dzień. Dziękuję za wszystko – powiedziałam całując go w policzek.
    - Mogłabyś częściej przyjeżdżać ? – zapytał szczerze.
    - Mogłabym, ale teraz twoja kolej – uśmiechnęłam się do Kownackiego.
    - Przyjadę, obiecuję
    - Na to liczę – powiedziałam jeszcze raz przytulając Dawida.  – Do zobaczenia
    - Do zobaczenia – powiedział odwzajemniając uścisk.
      Kiedy dotarłam do domu byłam niesamowicie zadowolona z biegu dzisiejszego dnia. Mimo przykrego początku.
    Kiedyś usłyszałam, że człowiek jest szczęśliwy, kiedy leżąc w łóżku wspomina, a nie marzy. Jeśli tak jest naprawdę, to ten dzień był najszczęśliwszym dniem w moim życiu.
                     _________________________________________________________
Hej Kotecki !!!
Cóż to już piąty post. Dziękuję Wam, bo to dzięki Wam mam chęc dalej pisać i dodawać nowe wątki :***
 Jeżeli czytacie i podoba Wam się to proszę o komentarze ( można dodawać z anonima )
Miłego czytania :***
Pozdrawiam :*** 
Wasza na zawsze Szalona Fanatyczka 

sobota, 14 czerwca 2014

" On nie jest tego wart "

   W piątek też nie poszłam do szkoły. Czułam, że nie poradzę sobie z widokiem uśmiechniętego i cieszącego się z życia Konrada. To wszystko było jeszcze zbyt świeże. Nadal bolała mnie ta sytuacja. Nie potrafiłam ułożyć sobie tego w głowie. Za  każdym razem kiedy zamykałam oczy, widziałam Konrada. Ten widok sprawiał mi niewypowiedziany ból.
   Wstałam rano w fatalnym nastroju. Poszłam do łazienki i ogarnęłam się z lekka. Zrobiłam sobie kawę i jadłam śniadanie, które znalazłam w lodówce. Wróciłam do mojego pokoju i moją uwagę przykuł „Kosogłos” Suzanne Collins. Stwierdziłam, że poczytam, aby odpocząć na chwilę od problemów i zapomnieć o bólu. Książka bardzo szybko wciągnęła mnie. Kiedy p. Maria, nasza gosposia zapukała do drzwi mojego pokoju, wołając mnie na obiad, odłożyłam książkę i udałam się do jadalni. Nie byłam głodna, ale postanowiłam zjeść choć trochę, aby nie sprawić przykrości p. Marii. Nasz gosposia zawsze była miła i świetnie gotowała. Lubiłam ją. Często rozmawiałyśmy, bo rodziców często nie było w domu.
   Kiedy zjadłam obiad, udałam się do mojego pokoju. Powróciłam znów do lektury „Kosogłosa”.
   Zdążyłam przeczytać kilka stron i zadzwonił mój telefon. Dzwonił Dawid.
   - Cześć – odezwał się głos w telefonie.
   - Cześć -
   - Co u Ciebie ? – zapytał gracz Lecha.
   - Trochę lepiej niż wczoraj, ale do szkoły nie poszłam. Nie byłam gotowa na spotkanie z Konradem – powiedziałam. Wymawianie imienia mojego byłego chłopaka wywoływało we mnie obrzydzenie.
   - Rozumiem, że to dla Ciebie trudne, ale nie możesz zawalać szkoły przez tego dupka. On nie jest tego wart – zdenerwował się Kownacki.
   - Wiem Dawid. Masz racje. Obiecuję, że w poniedziałek pójdę do szkoły – uspokoiłam chłopaka.
   - Przepraszam, nie powinienem się wtrącać – zmiarkował się Kownacki.
   - Przestań. Dobrze zrobiłeś. Ktoś musi postawić mnie do pionu. Dziękuję Ci – odpowiedziałam.
   - Za co ? – zdziwił się Kownaś.
   - Za to, że tak krótko się znamy, a tyle Ci zawdzięczam. Dziękuję, za to, że stałeś się moim przyjacielem. Za to, że interesujesz się mną i moimi problemami, Za to, że jesteś przy mnie – podziękował Dawidowi najlepiej jak tylko potrafiłam.
   - Nie ma za co – odpowiedział – Gdybyś chciała kiedyś porozmawiać to jestem do twojej dyspozycji – zapewnił mnie Lechita.
   - Dziękuję, wiem, że mogę na Ciebie liczyć i na pewno skorzystam z tej propozycji – odpowiedziałam zadowolona z propozycji chłopaka. – Nie długo mecz z Legią. Jak przygotowania ? – spytałam.
   - O widzę, że terminarz to chyba na pamięć znasz – powiedział ze śmiechem w głosie.
   - Znam, ale tylko Lecha – powiedziałam śmiejąc się. Śmiejąc się. Ostatnio śmieję się tylko rozmawiając z Dawidem. W tym momencie zrozumiałam, Kownaś jest dla mnie bardzo ważny. Nie wiedziałam jednak w jaki sposób.
   - A treningi pełną parą. Będzie rzeźnia w Warszawie – powiedział, tym razem z pełną determinacją Kownacki.
   - Na to liczę. Będę oglądać, więc tam im pokaż, bo jak nie to będziesz miał ze mną do czynienia – straszyłam go ze śmiechem w głosie.
   Rozmowa ta trwała jeszcze dobrą godzinę. Świetnie nam się rozmawiało. Mieliśmy wspólne tematu, dużo wspólnych tematów.

   Kiedy skończyliśmy rozmawiać znów zajęłam się czytaniem. Resztę dnia spędziłam właśnie na czytaniu. To mi pomagało. Czytając znikałam w inny świat. Tego właśnie wtedy potrzebowałam. Kiedy skończyłam „Kosogłosa”, poszłam się myć, bo było już po północy.
   Kiedy leżałam w łózku dostałam sma-a.
   - Dobranoc – napisał Dawid.
   - Dobranoc – odpisałam i zasypiałam napełniona optymizmem, którego zaczerpnęłam od Kownackiego.    

                      ___________________________________________
Hej Mordeczki !
Przepraszam, że taki krótki, ale taka wena była. Obiecjuję, że następne będą dłuższe.
Wybaczcie, jeżeli bedę długo nieobecna, ale MUNDIAL trwa
i oglądam mecze.
 Ps : Kocham Was moi czytelnicy i proszę o komentarze. 
Ściskam i przesyłam całuski :*****
Szalona Fantyczka

środa, 11 czerwca 2014

" Wiedz, że możesz na mnie liczyć "

   
   Tej nocy, a właściwie tego ranka nie zmrużyłam oka. Cały czas myślałam o Konradzie. Łzy płynęły potokami. Przypominałam sobie wszystkie nasze wspaniałe chwile. Przypominałam sobie za co go tak bardzo kochałam. Zakochałam się w nim za jego charakter, a nie wygląd, mimo, iż muszę przyznać, że Konrad to bardzo przystojny chłopak. Wysoki, dobrze zbudowany blondyn o niebieskich oczach, złapał mnie za serce pomagając małemu chłopcu, który się przewrócił. Szybko coś pomiędzy nami zaiskrzyło. Nie minął miesiąc odkąd się znaliśmy, a już byliśmy parą. Od początku był czuły i romantyczny. Pamiętał wszystkie ważne daty i przynosił kwiaty bez okazji. Przytulał przy kolegach, obejmował, całował, brał za rękę. Tak było przez praktycznie cały okres trwania naszego związku. Wszystko zaczęło psuć się jakieś 2 miesiące temu. Najpierw zapomniał o moich urodzinach, ale uznałam, że miał wtedy dużo na głowie i przeprosił, więc nie robiłam mu z tego powodu wyrzutów. Potem przestał się ze mną witać. Następnie w ogóle przestał ze mną rozmawiać. Jednak tydzień temu wszystko wróciło do normy. Znów miałam mojego romantycznego Konrada. Nagle jeden sms burzy wszystko. Zastanawiałam się dlaczego nie powiedział mi tego prosto w oczy?  Dlaczego zrobił to w taki sposób ? Dlaczego nie próbował walczyć o nasz związek ? I ostatecznie pytanie, które bolało mnie najbardziej. Czy on w ogóle kiedykolwiek mnie kochał ?
   Potem Dawid. Dlaczego zwrócił na mnie wtedy uwagę ? Dlaczego mi pomógł i zajął się mną ? Przez cały czas dbał o atmosferę,  pocieszał mnie i zabawiał swoim historiami. Dużo też tańczyliśmy. Nie wiedziałam jak odwdzięczę się Lechicie.
   Tego dnia nie poszłam do szkoły. Nie miałam siły ani ochoty na spotkanie Konrada i byłam zbyt zmęczona, aby wychodzić z domu. Kiedy weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro ujrzałam kompletną kupkę nieszczęścia. I mój wygląd idealnie odzwierciedlał stan mojej duszy. Oczy podpuchnięte i czerwone, czerwony nom, włosy wywijające się we wszystkie strony. Tak źle dawno nie wyglądałam. Ogarnęłam się choć trochę, lecz tylko na zewnątrz. Wewnątrz wciąż panowała ta sama pustka. Kiedy robiłam sobie kawę dostałam sms-a od Marty.
   - Hej, co u Ciebie ? Jak się trzymasz? – czytając,  cieszyłam się, że mam taką przyjaciółkę.
   - Nie jest źle, ale zostanę dzisiaj w domu – odpisałam wlewając wrzątek do ulubionego kubka z motywem Lecha.
   - Rozumiem, wpaść do Ciebie, czy wolisz pobyć trochę sama ?
   - Wybacz, ale muszę sama poukładać to sobie w głowie – odpisałam, czując, że Marta mnie zrozumie.
   - Okej, jeśli będziesz mnie potrzebować numer telefonu masz
   - Dziękuję – odpisałam i udałam się z kubkiem do mojego pokoju. Byłam sama w domu, bo mama z tatą byli w delegacji. Kiedy popijałam kawę zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się napis : „ Jedno nowe połączenie przychodzące od : Dawid K.” . Szybko odebrałam, bo poczułam, że gdy usłyszę głos mojego nowego znajomego będzie mi lżej.
   - Halo ?

   - Cześć. Tu Dawid. Dzwonię, żeby zapytać co u Ciebie ? Jak się trzymasz ? – zapytał z troską w głosie Kownacki.
   - Hej. No nie jest kolorowo. Nie będę Cię okłamywać. Ale poradzę sobie z tym – odpowiedziałam szczerze chłopakowi.
   - Gdybyś chciała porozmawiać lub wyżalić się to dzwoń. Wiedz, że możesz na mnie liczyć – powiedział, jeszcze bardziej wzbudzając moją ufność.
   - Wiem i dziękuję Ci. Jeśli masz czas to chętnie się wygadam – odpowiedziałam, naprawdę mając chęć opowiedzieć chłopakowi o nie przespanej nocy.
   - Tak mam czas i chętnie Cię wysłucham – odpowiedział Dawid ku mojemu zadowoleniu.
   Więc opowiedziałam graczowi Kolejorza wszystko co leżało mi na sercu. Po tej rozmowie poczułam się znacznie lepiej.
   - Dziękuję, że mogłam Ci to wszystko powiedzieć. Nie wiem jak będę mogła Ci się odwdzięczyć – spointowałam moje gadanie.
   - A ja chyba wiem jak będziesz mogła mi się odwdzięczyć, ale podwójnie za wczoraj i dzisiaj – mówił ze śmiechem w głosie Kownacki.
   - Nie ma sprawy – stwierdziłam myśląc, że to mu się należy.
   - Po pierwsze musisz mi obiecać, że nie zrobisz sobie nic z powodu tego idioty – postawił warunek.
   - To Ci mogę bez problemu obiecać. Nie miałam nawet takiego pomysłu
   - To dobrze. Po drugie musisz się ze mną kiedyś spotkać. Po wczorajszym wieczorze stwierdziłem, że jesteś świetną osobą i chciałbym Cię lepiej poznać. Nie chcę tylko żebyś myślała, że chcę Cię wykorzystać. Myślę, że byłabyś świetną przyjaciółką – powiedział Dawid.
   - Spełnię twoje warunki. Po wczorajszym wieczorze myślę, że pokazałeś, że potrafisz być się świetnym przyjacielem, za którego Cię uważam. Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś. – odpowiedziałam bez dłuższego namysłu.
   - Nawet nie wiesz jaką radość sprawiłaś mi mówiąc to. Muszę już lecieć. Napiszę do ciebie później.
   - Dobrze. Dziękuję za rozmowę. Do usłyszenia – pożegnałam mojego przyjaciela.
  - Do usłyszenia – odpowiedział i rozłączył się.
   Cały dzień spędziłam w łóżku, myśląc o rozmowie z Dawidem. W duchu dziękowałam Bogu, że zesłał go na moją drogę właśnie teraz. Wieczorem pisał z Dawidem o różnych sprawach na różne tematy. Okazało się, że mamy wiele wspólnych tematów.
Przed zaśnięciem, gdy leżałam w łóżku dostałam sms-a.
   - Dobranoc przyjaciółko.
    - Dobranoc przyjacielu – odpisałam mojemu nowemu przyjacielowi, Dawidowi.
    _________________________________________________________
Hej Słodziaki :*
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale biwak klasowy był w pełni zajebisty i nie miałam czasu  :D
Nie ma to jak spaść ze skarpy w ostatni dzień biwaku -,-
Bez Was nie było by Szalonej Fanatyczki :************
Zapraszam do lektury :***** 
Poobijana Szalona Fanatyczka :***



niedziela, 8 czerwca 2014

"Był dla mnie najważniejszy"

  
   Kiedy w środę odbywał się ostatni mecz Lecha przy Bułgarskiej w tym sezonie, postanowiłam udać się na ten mecz.
   Wraz z Martą pojechałyśmy na mecz Lech Poznań – Ruch Chorzów. Zabrałyśmy się ze znajomymi z naszej szkoły. Kiedy wyjeżdżałyśmy na mecz, czułam, że dzisiaj wydarzy się coś niesamowitego. Gdy dojeżdżałyśmy na Inea Stadion, atmosferę tego miejsca było czuć w powietrzu. Wszyscy kibice śpiewali, śmiali się i spekulowali co do końcowego wyniku meczu. Zakupiłyśmy bilety i udałyśmy się do bramek. Jak powszechnie wiadomo, jesteśmy niesamowicie pechowe, więc obeszłyśmy cały stadion zanim znalazłyśmy naszą bramkę. Gdy już przeszłyśmy przez bramkę, zadowolone udałyśmy się w poszukiwaniu naszych miejsc. Kiedy wreszcie zasiadłyśmy na swoich miejscach, zajęłyśmy się przygotowaniem do kibicowania. Podczas śpiewania hymnu czułam dumę. Dumę, że jestem kibicem tak wspaniałego klubu jak Lech Poznań.
   Pierwszy gwizdek i od razu wspaniała gra. Lechici grali defensywnie, ale jednak najlepsze były zabójcze kontry. Długo nie musieliśmy czekać na bramkę. Wszyscy kibice Lecha wpadli w szał. Kiedy wynik zmienił się na 2:0 szalałam ze szczęścia. Wreszcie nastąpiła tak wyczekiwana przez piłkarzy przerwa. Zadowoleni z wyniku Lechici schodzili do szatni z uśmiechami na twarzy. Wraz z Martą, porobiłyśmy sobie zdjęcia, co stało się już tradycją podczas naszych wypadów na mecze.
   Druga połowa była tak samo emocjonująca jak pierwsza. Wszyscy fanatycy Kolejorza szaleli z radości po golu na 3:0. Ale jak powszechnie wiadomo,  apetyt rośnie w miarę jedzenia, to padła także 4 bramka. To był już u mnie stan kompletnego uniesienia. Kiedy sędzia odgwizdał koniec spotkania wraz z wszystkimi, cieszyłam się. Podczas szalonych tańców radości usłyszałam mój telefon. Na wyświetlaczu ujrzałam: „ Masz nową wiadomość od : Konrad „. Jak najszybciej odczytałam sms-a. Jednak pożałowałam, że to zrobiłam. Wiadomość był o treści: „ Wybacz, ale już Cię nie kocham. Poznałem kogoś. Rozstańmy się w pokoju. Zostańmy przyjaciółmi. Przepraszam. Konrad „. Usiadłam na miejscu i cały świat wokół mnie był za mgłą. Byłam z Konradem 2 lata. Był moją pierwszą miłością. Był dla mnie najważniejszy. Był wszystkim co miałam. Czułam, że ostatnio coś między nami się zmienia, ale uznałam, że to tylko pierwszy kryzys i on minie. Nie potrafię opisać tego się we mnie działo. Byłam wściekła. Zastanawiałam się, czy znam tę dziewczynę. Wtedy cała moja wściekłość zamieniła się w niewysłowiony ból. Poczułam krople, które strumieniami spływały po mojej twarzy. Wtedy Marta wzięła mój telefon i przeczytała sms-a. Przytuliła mnie i obrzuciła mojego byłego chłopaka wyzwiskami.  Znajomi, z którymi przyjechałyśmy wybierali się do baru na świętowanie. Poprosiłam Martę, aby poszła z nimi. Nie chciałam psuć jej radości ze zwycięstwa Lecha i także musiałam sama pogodzić się z nową sytuacją. Nie chętnie, lecz udała się z nimi.
   Stadion opustoszał. Nie wiem jak długo tam jeszcze siedziałam, płacząc. Wtedy ktoś do mnie podszedł. Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Dawid Kownacki.
   - Hej, coś się stało ? – Zapytał z przerażoną miną.
   -  Nie. – odpowiedziałam i wtedy całkowicie zalałam się łzami.
   - To znaczy tak. Ale wątpię, żeby Cię to zainteresowało. – odpowiedziałam.
   Wtedy on usiadł obok mnie.
   - A co jeśli mnie to interesuje? – powiedział z lekkim uśmiechem na twarz, podając mi chusteczkę.
   - Naprawdę nie idziesz świętować, bo chcesz wysłuchać smętnej opowieści zapłakanej kibolki?
   - Kibice ponad wszystko. – odpowiedział na moje pytanie.
Postanowiłam więc opowiedzieć mu historię z Konradem, bo miałam dziwne uczucie, że mogę mu zaufać. Po tej rozmowie poczułam ulgę.
   - Niezły cham z tego twojego chłopaka. – spointował moją opowieść.
   - Ale musisz go bardzo kochać, skoro płaczesz tu zamiast jechać do niego i wygarnąć mu co o nim myślisz. – stwierdził 17 – letni gracz Lecha.
   - Tak,  bardzo go kochałam. – wyznałam.
   - Wytrzyj nos i chodź. – powiedział podając mi kolejną chusteczkę.
   - Gdzie ? – zapytałam zdziwiona.
   - Świętować, myślę, że to dobrze Ci zrobi.
   - Może masz rację. – powiedziałam i pomyślałam, że w ten sposób może chociaż na chwilę zapomnę o Konradzie i poszłam za wysokim, dobrze zbudowanym szatynem do baru.
   - A tak w ogóle to jak masz na imię ? – zapytał po drodze.
   - Przepraszam, od razu powinnam się przedstawić. Jestem Karolina.
   - Miło Cię poznać. Jestem Dawid.
   Gdy przyszliśmy impreza trwała już w najlepsze. Dawid zadbał o to abym nie miała czasu powrócić myślami do Konrada. Dużo tańczyliśmy i mój nowy znajomy cały czas zabawiał mnie ciekawą rozmową.
   W końcu nadszedł czas powrotu do domu.
   - Muszę się zbierać – powiedziałam Lechicie.
   -  Rozumiem, ale czy mogę mieć do Ciebie prośbę? – zapytał.
   - Jasne – odpowiedziałam nie wahając się, jednak byłam mu to winna.
   - Czy możesz mi dać twój numer telefonu? – zapytał z lekkim zawstydzeniem na twarzy.
  -  Oczywiście- odpowiedziałam i podałam Dawidowi mój numer telefonu.
   - Dziękuję i do zobaczenia. – powiedział.
   - Dziękuję za wszystko i do zobaczenia. – powiedziałam podchodząc i całując go w policzek. Pomyślałam, że za to wszystko co dla mnie zrobił dzisiaj zasłużył na buziaka. Zobaczyłam jak delikatnie się czerwieni co mnie rozbawiło.
   Kiedy wróciłam do domu była 5:30. Wiedziałam, że do szkoły nie pójdę. Szybko umyłam się i poszłam spać. Kiedy leżałam już w łóżku dostałam sms-a.
   -  Dobranoc. Dawid
   - Dziękuję za wszystko. Kolorowych snów. Karolina
Wiedziałam, że tej nocy nie zasnę.
    ______________________________________________________

        Witam Drogich czytelników :* Mam dla was 2 rozdział, ze specjalną dedykacją
      Dla Magdy, Marty, Izy, Klaudii, Natalii i Klaudii, moich przyjaciółek, dziękując Wam za wszystkie chwile, w których było źle, a Wy byłyście przy mnie. Dziękuję Wam :*
PS: Przepraszam, że w opowiadaniach mamy trochę inny czas, ale taka wena była. 
Miłego czytania
Szalona Fanatyczka 

czwartek, 5 czerwca 2014

"Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to dopiero początek naszej znajomości…"



Już kolejny raz wybrałam się z moją przyjaciółką na mecz Lecha Poznań. Tym razem Lech grał z Pogonią Szczecin.
   Przyjechałam rowerem do Marty. Oczywiście zdążyłam idealnie przed deszczem, bo głupi ma zawsze szczęście. Kiedy przyjechałam Marta jeszcze się przygotowywała do wyjścia. Rozmawiałyśmy i przygotowywałyśmy się do meczu. Jak zawsze byłyśmy mega szczęśliwe, że jedziemy na mecz naszego kochanego LECHA POZNAŃ. Wyjazd był organizowany przez szkołę, więc udałyśmy się w kierunku naszego gimnazjum. Po drodze wstąpiłyśmy jeszcze do marketu na małe zakupy. Kiedy kupiłyśmy wszystkie potrzebne rzeczy, przyszłyśmy pod szkołę. Wszyscy byli już na miejscu, ale nie spóźniłyśmy się. Po chwili przyjechał autobus i zajęłyśmy miejsca. Wyruszyliśmy w stronę Poznania. Wraz z Martą zajęłyśmy się rozmową na wiele różnych tematów.
   Kiedy dojechaliśmy na Bułgarską, dookoła było słychać śpiew kibiców Kolejorza. Część naszej grupy udała się do sklepu Lecha, więc musieliśmy na nich poczekać. Po około 20 minutach ruszyliśmy w stronę bramek. Przed bramkami opiekunowie rozdali nam bilety i zadowolone ruszyłyśmy na stadion. Wraz z Martą i panią szybkim krokiem udałyśmy się do toalety, a  czasu miałyśmy mało. Niecałe 10 minut do rozpoczęcia meczu. Nasz grupa w tym czasie zajęła już swoje miejsca. Kiedy opuściłyśmy toaletę, biegiem udałyśmy się na swoje miejsca. Jednak zabłądziłyśmy i weszłyśmy do odpowiedniego sektora  już w trakcie meczu. Siedziałyśmy zaraz obok sektora  Kibolskiego Klubu Sportowego, więc śpiewałyśmy i kibicowałyśmy razem z nimi. Kiedy zaczęliśmy „szalikować”, Marta przez przypadek uderzyła panią szalikiem w głowę. Wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem. Przez całą pierwszą połowę kibicowałyśmy najlepiej jak umiałyśmy. Do przerwy niestety został wynik 0:0. Jednak mimo wszystko zadowolone z atmosfery robiłyśmy zdjęcia do wstawienia na facebooka.
   W czasie przerwy zawodnicy Lecha rozgrzewali się na murawie. Razem z Martą szukałyśmy i rozpoznawałyśmy zawodników naszego Kolejorza. W pewnym momencie zobaczyłam mojego ulubionego zawodnika. Zapatrzyłam się na niego i nie mogłam oderwać od niego oczu. Dawid Kownacki na żywo wyglądał inaczej. Przede wszystkim w realu Kownaś wygląda na wyższego niż w telewizji podczas transmisji meczy. Jest dobrze zbudowany i przyjmuje świetną postawę podczas biegu. Nagle zobaczyłam, że jego brązowe oczy spoglądają w moją stronę. Wraz z Martą zaczęłyśmy mu machać, a Dawid zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Na nasz widok uśmiechnął się i pomachał w naszą stronę. Zrobił taki gest jak każdy gdy widzi kogoś znajomego, a nie ma możliwości pomachać. Poczułam się wtedy wyjątkowo. Czułam, że tym gestem wyróżnił mnie i moją przyjaciółkę. To było coś wyjątkowego. Pomyślałam, że spotkało mnie niesamowite szczęście. Po tej sytuacji miał jeszcze więcej energii do kibicowania. Razem z moją przyjaciółką szalałyśmy i zatraciłyśmy się w kibicowaniu. Mimo kilku sytuacji gol nie padł i mecz zakończył się wynikiem 0:0. Lecz wynik nie miał znaczenia. Liczył się tylko gest Dawida. Po meczu udaliśmy się do autobusu, po drodze śpiewając i ciesząc się mimo remisu. Kiedy wyruszyliśmy w drogę powrotną. Przez cały czas rozmawiałyśmy o Dawidzie i jego geście. Bardzo szybko wróciłyśmy do Pniew, zadowolone z biegu wydarzeń. Poszłyśmy do Marty, zabrałyśmy mój rower i moja przyjaciółka odprowadziła mnie kawałek. Przez cały czas rozmawiałyśmy o meczu i naszych emocjach. Kiedy wróciłam do domu opowiedziałam rodzicom o wszystkim. Cały wieczór rozmyślałam o tym wydarzeniu i byłam przeszczęśliwa, że spotkał mnie taki zaszczyt. Kiedy zasypiałam miałam Dawida i jego uśmiech oraz brązowe oczy.
   Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to dopiero początek naszej znajomości…

____________________________________________________

Hej, to pierwszy rozdział mojego bloga. Oddaję go w Wasze ręce.
Czekam na komentarze pozytywne jak i te obiektywne. <3
Zapraszam do czytania! :3
Szalona Fanatyczka ♥